środa, 31 grudnia 2008

Dzis juz Sylwester i czuję sie fatalnie, gorzej niz podczas świąt, bo święta to impreza rodzinna, a Sylwester najlepiej spędzać z najdroższym. A ja nie dość, że już bez takowoż, to jeszcze nigdzie nie idę. Zaprosiłam Anię ale chyba wolałabym po prostu pójść spać, albo sobie cos poczytać. na szczęśćie Córa idzie do koleżanki, bardzo ucieszyła się z zaproszenia. Przynajmniej ona będzie miała poczucie, że jest pożądana towarzysko, bo dwie , trzy nawet sfrustrowane kobiety w jednym miejscu to zbyt wiele...A co tam, w zeszłym roku było nawet nieźle, ale w tym, gdyby miało byc tak samo, ja starm się przyrządzam a K jest gościem...Ale pamietam, że oglądałam film w jego ramionach - to było bardzo przyjemne uczucie....Nie wiem co dalej napisać. Żal mi mojej fantazji co tego, co by mogło być...
jeżęli zaś chodzi o POSTANOWIENIA - to są ,ale na razie nie chce ich zapisywać!
Dom.Gry jeden z filmów które zrobiły n mnie największe wrażenia.
Kiedyś. teraz, gdy wiedziałam w czym rzecz, już nie, ale nadal podziwiam wielowarstwowość tego filmu. Upokorzona duma kobiety? Zemsta? Pogodzenie się ze sobą? Symboliczny rozrachunek z ojcem?Przedtem aktorka grająca głowną postac kobieta wydawała mi sie brzydka, zimna, bez seksapilu; teraz nie, jest pełna siły i charakteru, za to Joe.Montegna jakoś ma zbyt dużo elegancji jak na pospolitego, ale hardego oszusta i wogóle jakiś taki niebardzo...

niedziela, 28 grudnia 2008


jeden z tych dni...gdy nic sie nie chce, albo raczej cos by sie chciało, ale energii nie starcza na zrobienie czegokolwiek..


A zaczął sie miło, przyszła Gosia i Młoda pokazywała nam piosenki z filmów Bollywoo.d. Eskiapizm totalny i niefrasobliwy. Sympatyczny, niewinny kicz.




Zostawiła mi w prezencie filmik nakręcony na zawodach z Miodziem. Ale nie mam ochoty znowu sie nakręcać. Nie czuję potrzeby oglądania, na szczęście.


Może powinnam iśc na terapie pijawkami



sobota, 27 grudnia 2008

Historia "Modlitwy o Pogodę ducha"

God grant me the Serenity
to accept the things I cannot change
Courage to change the things I can
and Wisdom to know the difference

Oryginalna modlitwa o Pogodę Ducha została napisana na kawałku papieru przez Reinholda Niebuhra, była odmawiana na zakończenie nabożeństwa kościelnego w niedzielę. Później na prośbę przyjaciela dał mu ją. Mówi się, że wersja stosowana na mitingach Anonimowych Alkoholików została znaleziona w gazecie w dziale z nekrologami. Bez względu na to jak alkoholicy podchodzili do tej specyficznej wersji zaczęli ją stosować na mitingach. Modlitwa o Pogodę Ducha pomogła wielu zdrowiejącym ludziom, którzy usiłują zaakceptować swoją chorobę, pomaga w robieniu rachunku sumienia, w staraniach w zadośćuczynieniu innym ludziom, zaakceptowaniu Woli Bożej w ich życiu tylko w ciągu jednego dnia.
Przedruk z "MITYNG" - biuletynu AA wydawanego przez Region Warszawa Numer 17 kwiecień / maj 1996

Boże,użycz mi pogody ducha,
abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
odwagi,abym zmieniał to, co mogę zmienić
i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego

piątek, 26 grudnia 2008

...I po świętach!!!

Nie było tak źle, w sumie, wigilia u mamy, wczoraj całkiem nadaremna wizyta na cmentarzu , nie mogłyśmy znaleźc grobu dziadków, jutro idziemy z mama, i przysiegam, naucze sie drogi na pamięć!!. Dziś u ojca. Prezenty świetne, Młoda dostała mnóstwo książek i filmy bollywood, które teraz namietnie ogląda - ale tylko z koleżnakami lub w samotności, mnie sie wstydzi:)

może spadnie śnieg? (taka mała sugestia)

środa, 24 grudnia 2008

choinka nie powiem, całkiem, całkiem...
A rózowe bombeczki najpiękniejsze:)

wtorek, 23 grudnia 2008

.

jedyne, co mnie kreci, to różowe bombki kupione dziś...
(choinka jeszcze na balkonie)

poniedziałek, 22 grudnia 2008

.

Kryzys przedswiateczny.
Nikt mnie nie chce, nikt mnie nie kocha, musze sprzatać i do tego nie kupiłam tej cudnej spineczki, bo szkoda mi było 30 zł, tylko taka za 10, która nie pasuje...Takie tam żałosne żale...
Choinka nabyta, sama przyniosłam ale myslę z nieprzyjenością o ubieraniu, a na myśl o rozbieraniu robi mi sie po prostu niedobrze...
Najchetnije przespałabym te całe swieta z głowa pod kołdrą, okazjonalnie siegajac po waniliowe ptasie_mleczko...
Sylwester oczywiście na biąłej sali, ale wcale mnie to nie rusza, i tak nie mam ochoty na zabawe. Troche żal mi Córci, bo ona w zeszłym roku dobrze bawiła sie patrzac na szczeniackie wygłupy K, typu fajerwerki zamkniete w szklanej butelce - ciekawe co sie zaraz stanie... kiedy to było, nic juz nie pamietam...

niedziela, 21 grudnia 2008

Gdy były/ex powiedział kiedyś "zastanwiam sie co by było gdybysmy zostali razem" powinnam mu odpowiedzieć, że jeżeli chodzi o mnie, to bym pewnie juz dawno nie zyła, z powodu popełnienia samobójstwa..
Musze znaleźc jakis sposób na niego, by mnie nie wciągał w te swoje długasne dywagacje. Nie chce nawiązywać z nim kontaktu emocjonalnego. I chyba nie muszę. Od jakiś 12 lat nie muszę:)
Las był. Nie sniezny co prawda, a mocno błotnisty, ale był. A ilu tam widziałyśmy fajny facetów biegajacych w obcisłych portkach:). Po powrocie padłam na pysk. Obudziłam się i myślę, o, krótko spałam, tylko godzinkę, ale niedokładnie spojrzałam, bo to były trzy godzinki. Czyli plan na dzis prawie wykonany, sprzatanie przeciez dopiero jutro. Potwór przeszczęsliwy, brudny po czubeczek ogona...Ja tylko po kolana. całkiem miłe rozmowy z Anią. Mamy sie motywować do chudnięcia:)

sobota, 20 grudnia 2008

.

Dziś chyba mój dzien na gubienie. Wogóle często gubie rówzne rzeczy, teraz już nie tak często jak kiedyś, ale dzis przeszłam sama siebie.
A to wszystko przez brak uwazności - skupienie sie na tym, kto jest w pobliżu nie na sobie. Wpadłam w jaka dzika ekscytację widząc starych ludzi z klubu, Miodzio to raz, Mały, dwa, , Boguś...
Trudno mi pozostac sobą, gdy czuje, że zaraz, zaraz, być możę...cos się przydarzy...Ale co? A zgubię pantofelek szklany i mój książe, gdzież on jest? - mnie odszuka. Z jednej strony jest to miły stan, czuję sie ożywiona, rozbudzona, pełna energii i nadzieji, ale z drugiej jest w tym jakas desperacja, brak luzu, spięcie, bycie w pogotowiu, "jesli się teraz nie sprzedam, to...stracę szansę na miłość"
No i z tego wszystkiego; najpierw zgubiłam rękawiczki po które sie wróciłam a potem juz przy metrze okazało się, że nie mam portfela!!!Jakoś nie wydawało mi się, żeby mi ktos go ukradł, bo w tramwajach nikogo koło nas nie było. Wiec razem z Gosią wróciłyśmy do klubu i okaząło sie,że ktos juz go oddał. Super. A potem nawet zadzwonił do mnie Bysio z informacją, bardzo mi było miło (wolałbym tylko nie wysnuwac z tego faktu jakis fantazji dalekoidących. No, ale tak sie dzieje)
To już ponad miesiąc od kiedy kochałam sie ostatni raz i zaczyna mi tego brakować...

środa, 17 grudnia 2008

....

święta, świeta, święta...
A ja w lesie, lesie, lesie..
(poszłabym sobie do lasu, ale żeby był skrzypiący śnieżek pod butami....)

No i przypomniała mi sie nasza wyprawa z K do Zakopanego w marcu, i spacer na kalatówki....miło było, szkoda, że już nie będzie

dobrze, że jutro ostatni dzień w szkole, bo ja już tak ledwie ciągnę. dziś miałam świetny pomysł, by wziąc kijki do n_walking do pracy. Ostatecznie idę w sumie w jedną stronę, do autobusu koło mnie a potem tam z autobusu do szkoły koło kilometra w jedna stronę. A z kijami nie idę, tylko zasuwam....
Ale w domu, po jeszcze jednym spacerze z Potworem zasnęłam jak niedźwiedzica w zimie i obudziłam się z trudem na lekcję przed szóstą. Nawet ne zauważyłam, jak Córcia wróciła do domu...

wtorek, 16 grudnia 2008

Musta_jaa

Black_Ice

Film fiński. Poszłam do kina Muranów z Gosia. Musze odczarowac to kino, zeby mi sie wyłącznie z K. przestało kojarzyc.

Najlepsza muzyka: ponura, podniosła, ciężka, autorstwa Eicca Toppinen z zespłu Apocaliptica.
np:http://www.youtube.com/watch?v=OYv79mdpKl8&translated=1
http://www.youtube.com/watch?v=XCXqaKlMil8
http://www.youtube.com/watch?v=yg0azOyGhpQ&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=59Ske32I2rk&NR=1
a ta mi sie szczególnie podoba, fajny tytuł: new start
http://www.youtube.com/watch?v=59Ske32I2rk&NR=1
Dwie kobiety zakochane i walczące o jednego faceta, dosyc obleśnego dupka, żona, seksowna czterdziestka, lekarka nie może (?) miec dzieci, faceta kocha ponad wszystko, a tu pojawia sie pełna energii, z pozoru toporna i prymitywna małolata, studentka. Zna ona facaeta od tej strony od której nie znała go żona - mianowicie zdradzał ja od początku i nie przestanie. Dziewczyna martwi sie tym, słusznie moim zadniem,że go kocha.
Film jest rozgrywką pomiedzy tymi kobietami, faceci to tylko figuranci , przedmioty o które walcżą kobiety. Kończy on zresztą dosyć marnie.
Właściwie trudno uwierzyc, że lekarka chciałaby wyczyniać taki cyrk by odzyskać faceta. Takiego faceta. Może jest dobry w łózku, jest, tak, to widać - sceny erotyczne bardzo sugestywne....
No a ta żona idzie w pewnym momencie dołozka z 22-latkiem wyraźnie nią zafascynowanym. Ach, od razu przypomniał mi się Miodzio. ( jeden z niewielu elementów komediowych w filmie, po imprezie zdradzający mąż wpada do kochanki a tam zastaje pólnagiego chłopaka, który spędził noc z przyjaciólką dziewczyny. Ale ona znika, i nie wiadomo, kto mówi prawdę...)
Finlandia - mroźna i odległa, przypomniała mi się Umea w zimie, gdy jeździłam na rowerze. Taki specyficzny nastrój , światło inne niż tutaj....
wniosek taki, nie wdawać się w romanse z żonatymi, choć z drugiej strony...kochance zostało dziecko, żonie została praca....
Idę na pokazy bożonarodzeniowe w klubie, umowiłam się już . Chcę iśc, mimo wszystko, mimo tego, że przytyłam i źle sie z tym czuję, mimo,że boję się, a le i ciekawa jestem też....A teraz spać bo jutro walka od rana

z sieci

"Tekst Steve'a Shoena, psychoterapeuty amerykańskiego ala zdrowa przysięga małżeńska (Ja spisuje z J. Santorski Jak żyć żeby nie zwariować - bliżej siebie w stresie).Biorę cię za żonę/męża, byś zadowalała mnie, ale i frustrowała, i kłopotała. Byś rozumiała mnie, ale i nie rozumiała mnie. Byś pozwalała mi być, kim jestem, i narzucała swój sposób bycia. Byś szanowała mnie i śmiała się ze mnie. Byś była wobec mnie wymagająca i niedorzecznie pobłażliwa. Byś była egoistyczna i nadmiernie troskliwa. Byś była nieustępliwa i sprawiedliwa. Byś była dumna i pokorna. Biorę cię, by cię szanować i wspierać aż do śmierci."
z GLu

poniedziałek, 15 grudnia 2008

Cos chciałam ... ale dzięki akcji z koledami zapomniałam. Bo obiecałam uczniom, ze przyniosę, a okazało się,że nie mam na składzie.
Wiec poprosiłąm na GLu i bardzo szybko dostałam. Miłe:)
Wogóle zabieganie przedświąteczne pomaga na bolączki secowe.

Potwór dołożył się ze swojej strony, dziś przeszedł samego siebie: najpierw włamał się do pokoju Córki, gdzie zrobił kupe i zsikał się na jej łózko (terytorializm jakis cholerny) a potem wieczorem najpierw się nażał, a po niedługiej chwili wszystko wyrzygał na dywan w przedpokoju....SAAAma radocha, k__a mać, psia jucha jedna!!!!

niedziela, 14 grudnia 2008

Bez pracy z pewnościa byłoby niedobrze
A tak, przynajmniej nie myślę wtedy gdy pracuję.
Łezki jednak popłynęły potem juz domu. Byłam zmeczona, głodna i zmarźnieta i połozyłam sie spać - spałam 2 godziny. Sny niespokojne, obudziłam sie ze strachem, ze Córcia wyszła gdzieś z kolezanka i nie wróciła. Ale obie były w jej pokoju.
Ten strach tkwi głęboko.
Niepokoje się jak babunia, wieczna martwica...

Do K zas mam iracjonalna złość o to ,ze zerwał ze mną tuz po powrocie znad morza i w ten sposób wyjazd ten został nieomalżę wymazany z pamieci.
Dopiero teraz wspomnienia - miłe- wracaja, spacery nad morzem, basen, karmienie mew, zoo w Oliwie, zakupy, maseczki, spanie do 10....słońce.
No i dywan. Ilekroc będzie mi żal, że już nie jestesmy razem przypomne sobie jaki ciężki jest dywan niesiony samotnie z pralni, jakieś 800m, zwiniety w rulon, wełniany dywan.
samotna kobieta z dywanem na plecach

sobota, 13 grudnia 2008

nine of coins


A difficult relationship that brings sorrow may also give rise to feelings of liberation.The card that lands in the Challenges position refers to ways that you can turn obstacles into stepping stones.With the Nine of Swords in this position you may be facing a paradox that illustrates how that which causes grief and sorrow may also produce a great release. Sometimes the catastrophe you fear the worst may actually be the end of an impossible or difficult relationship. If this is one of those times, consider the possibility that binding obligations to a past -- be it a relationship or situation -- may now be ended.If this is so, then you may now be free to choose your own direction, to explore and grow beyond circumstances that previously hemmed you in. The very fact that this may be happening indicates your readiness to make this transition. Somewhere beneath the distress and loss is a reserve of strength that has been building for this kind of opportunity. Point yourself toward healing and liberation. Free from suffering, you can focus on the positive. Collect visions and ideas that will help you rise above feelings of hopelessness. Let go of the past and let your spirit soar!

................................

Teraz właściwie dopiero powoli zaczynam rozumieć, że to nie jest tak,ze K mnie kocha (nad zycie, rzecz jasna) i to tylko kwestia czasu by to zrozumiał i wtedy przybiegł do mnie z kwiatami i wyznaniami miłości. Koń jest taki jaki jest. Gdyby ze mna chciał byc, to by sie starał i przynosił te kwiaty, dzwonił, chciał sie spotykać, nagabywał wręcz telefonami i smsami, nie mógłby sie doczekać aby mnie zobaczyć, dotknąć. Chciałby ze mną rozmawiać, pomagać mi, jeździc na rowerze, chodzic po zakupy, aranżowałby spotkania nasze we czwórkę . No i z pewnością nie mógły sie nasycić seksem ze mną. Tak jak to było z początku.
Skoro to już miesiąc minął od rozstania a on nie chwyta okazji do powrotu, kontaktu poprzez Nk, który sam zainicjował, z pewnością nie jestem dla niego specjalnie ważna. I tyle tego.
Co jest przykre, ale im szybciej ten fakt, bo to fakt życia taki sam jak to, ze musze farbowac włosy i waze zbyt duzo - jeszcze jeden niezbyt mile widziany, ale fakt. Niektorzy choruja, inni traca zycie, prace, - zycie to jedna wielka utrata, jest nawet taka ksiązka: "Wszystko, co musimy utracić" a tracimy, właśnie stopniowo wszystko, zyskujac w zamian coś innego.

Długawa rozmowa z exem w trakcie której jak zwykle robiłam za psychoterapeutkę, ale tym razem celowo nie kończyłam rozmowy zbyt szybko, dając mu miejsce do tego gadania. A co najlepsze, w końcu powedziałam mu, że nigdy nie znajdywałam miejsca na swoje problemy, bo to jego sprawy były najwazniejsze. cały czas się zastanawia "co by było gdybyśmy się nie rozstali" czuję w tym jakąs podpuchę, to nie jest temat na który chce rozmawiać. Ludzie do siebie wracaja, ale dlatego, że treaz chcą, nie dlatego, że żałują, ze kiedyś sie rozstali. To dobry człowiek, przystojny nawet, ale...to marudzenie, przyklejanie się i uporczywe domaganie się , czego? pociechy jest trudne do zniesienia. Zreszta sama tak mam, ale w stosunku do innych ludzi.

Zyje tylko myslą o długiej przerwie swiątecznej, jeszcze tylko ten tydzien, sprzatanie, jakieś tam przygotowania i nic nie robię, czytam, spie do płudnia, w zależności od pogody, rower, łyżwy, spacery.
NIE MYŚLĘ. tego mnie nauczył Kibol - czsem dobrze jest nie mysleć, po prostu robić co trzeba i co sie chce...

.

Wczoraj poczułam takie miłe ciepełko w sercu, myślałam, że K odpisał na Nk, wchodzę, napisła przed chwilą do mnie Magda. Fajnie mieć ją czasem dla siebie. Spotykamy sie żadko, ale zawsze wychodze od niej czując się super ze sobą. Bo ona ma w sobie cos takiego, że pozwala być sobą. jest miła, raz, nie ocenia dwa, no i "trzyma własne granice" trzy. Odżywia i ożywia. Chciałabym tak umieć wobec własnego dziecka przede wszystkim.
A K. nie odpisał do tej pory. Pewnie pieprzy sie z jakąś pizdą ( wiem, że nie powinnam w ten sposób o tym pisać, ani myśleć, ale nie jestem Dalajlamą , jeszcze nie :) Zresztą to mój blog.
M Ó J.

czwartek, 11 grudnia 2008

słońce

Piękny wschód słońca dzis widziałam z okna autobusu.
jaskrawo czerwona, czerwienią ognistą i żywą, najpiekniej nad Wisła, gdy przejeżdżaliśmy mostem.
Od razu dzień piękniejszy sie zdał.
Zachodu nie pamietam, jechałąm autobusem przez jakieś pola i zorientowałam się,że wsiadłam do niewłaściwego. Lekka panika, bo jechalismy pośpiesznym w kierunku Legionowa. W rezultacie pól godziny później po dwukrotnej przesiadce byłam w punkcie wyjścia....
Zawsze jakaś przygoda.
CZemu ja zawsze znajduje sobie jakis obiekt zaintersowania w otoczeniu, faceta znaczy się, który mnie pociąga i podnieca, ale którego się boję byc może wiem , że nie dla mnie i może dlatego właśnie tak mnie fascynuje.
Tutaj jest Zgrabny. Śmieszne, bo Kibic opowiadał mi o nim bardzo intymne rzeczy i mam jakąs satysfakcje z tej wiedzy, gdy na niego patrze. Jasne, 10 lat mlodszy i ma dziewczynę w typie Barbie.Ale tutaj nie chodzi o to , by się do niego zanadto zbliżyc, tylko by sie ozywić wewnetrznie ta fascynacją. Dobre, co dobre, byle się zbytnio nie nakrecić

A to tez jest bardzo, bardzo dobre na jesienny spleen, tyle kolorów, Kal ho naa ho: Mahive
http://www.youtube.com/watch?v=3UB3bdSaV_4

.

Jak to sie szybko zmienia. Dziś juz jest w miare ok, moze dlatego, ze spałam nieźle (tak wogóle, to wkurza mnie, ze nie moge uzywać litery ż, bo zaraz, o ile wcześnej nie zapiszę wszystko m kasuje)
Obejrzałam wczoraj film ze spotkania z Dalajlamą we Wrocławiu. Jest kapitalny, robi wszystko aby pokazać swoją zwyczajność: rozsznurowuje buty by usiąśc po turecku, drapie sie w ucho, twierdzi, że jego zycie jest takie same jak każdego innego człowieka, myli się , uzywa niewłaściwych słow. Bardzo odświeżająca obeność. Film mozna znaleźć tutaj:
http://www.dalajlama2008.pl/

środa, 10 grudnia 2008

....................................................................

nie było dobrze. Nie mogłam spać obudziłam się ok 3 i juz nie spałam. rano powiedziałam sobie: wóz albo przewóz. Poszłam do Kościoła na 6 - pełno ludzi i jakaś nietypowa podniosła atmosfera. Może ci, co chodzą na 6 w dni powszednie żarliwiej wierzą.
Przetrzymałam lekcje, choć dałam sobie i uczniom sporo luzu. Oprócz jednego małego delikwenta, którego misja życiową jest doprowadzenie nauczyciela do szału. Nawet niegłupi chyba, ale pełen złośći...
Zauważyłam, że K. zajrzał na mój profil na NK, tez sobie zajrzałam do niego- ma zdjęcia, beze mnie (zresztą te ze mną to ja mam na swoim aparacie)
Idę spać

wtorek, 9 grudnia 2008

kicz leczy

A tu cos na rozweselenie.
Młoda zaczęła nagle intersować się kinem bollywood, i wczoraj puściła mi kilka piosenek.
Kicz totalny i bezwstydny:)
Ale jaki rozluźniający
Aż chce sie zatańczyć...
http://www.youtube.com/watch?v=mKg50oEdiOk

Na razie nie czuję się na siłach oglądac całego filmu, ale kto wie, kicz leczy

nieustraszoność

ktos mi dzis napisał "dojdź do nieustraszoności"

Bardzo mi sie to slowo, nieustraszoność, podoba, kojarzy sie z wojownikiem, wtajemniczeniem, czymś prastarym, slowiańskim nie jest używane tak często jak odwaga, a wiec jego znaczenie nie stępiło się nie wytarło


Strach i nieustraszoność Chogyam Trungpa Rinpocze

Zauważenie lęku nie jest powodem do depresji czy zniechęcenia. Ponieważ posiadamy taki strach, mamy również zdolność przeżycia nieustraszoności. Prawdziwa nieustraszoność to nie redukcja strachu, lecz wyjście poza strach.
Aby móc doświadczyć odwagi, konieczne jest przeżycie lęku. Istotą tchórzostwa jest nie uznawanie rzeczywistości lęku. Strach może mieć wiele form. Dzięki logice wiemy, że nie możemy żyć wiecznie. Wiemy, że musimy umrzeć, jesteśmy więc przejęci lękiem. Nasza śmierć przeraża nas. Na innym poziomie lękamy się tego, że nie potrafimy zadośćuczynić temu, czego żąda od nas świat. Ten strach wyraża się uczuciem niekompetencji. Czujemy, że nasze własne życie przytłacza nas i że reszta świata jest jeszcze bardziej przytłaczająca. Istnieje jeszcze ten nagły strach, czy panika, gdy nagle powstają w naszym życiu nowe sytuacje. Gdy czujemy, że nie potrafimy im podołać, skaczemy lub skręcamy się. Czasami nasz lęk wyraża się niepokojem - rysowaniem znaczków w notesie, w nerwowych zabawach palcami, w torturowaniu krzesła, na którym siedzimy. Czy jemy, iż musimy utrzymać się w ruchu przez cały czas, tak jak pracujący motor samochodu. Tłoki poruszają się w górę i w dół, w górę i w dół. Jak długo się poruszają, tak długo czujemy się bezpiecznie. W przeciwnym razie obawiamy się, iż umrzemy w tym miejscu, w którym jesteśmy. Istnieją niezliczone strategie, których używamy po to, aby usunąć z naszych umysłów strach. Niektórzy biorą leki uspokajające. Inni trenują jogę. Jeszcze inni oglądają TV, czytają gazety lub idą do baru na piwo. Z punktu widzenia tchórza, nudy powinno się unikać, bo gdy się nudzimy, stajemy się niespokojni i napięci. Zbliżamy się wtedy do naszego strachu. Powinno się popierać rozrywki i unikać wszelkich myśli o śmierci. Tak więc tchórzostwo to próba takiego życia, jak gdyby śmierć była nieznana. Były w historii takie okresy, kiedy poszukiwano eliksiru długowieczności. Jeśli takie rzeczy istniały, to i tak większość ludzi uznała by ją za coś okropnego. Jeśli musieliby żyć w tym świecie przez tysiąc lat nie umierając, to na długo przed ich tysięcznymi urodzinami popełniliby samobójstwo. Jeśli nawet mógłbyś żyć wiecznie, nie byłbyś w stanie uniknąć rzeczywistości śmierci i cierpienia wokół siebie. Strach powinien zostać rozpoznany. Musimy uświadomić sobie strach i oswoić się z nim. Powinniśmy przyjrzeć się temu, w jaki sposób się poruszamy, jak mówimy, jak się zachowujemy, jak obgryzamy paznokcie, jak czasami bezcelowo wkładamy ręce do kieszeni. Odkryjemy wtedy, w jaki sposób strach przejawia się w formie niepokoju. Musimy spojrzeć prawdzie w oczy i zobaczyć, że strach snuje się w naszym życiu, jest zawsze, we wszystkim tym, co robimy. Z drugiej strony, rozpoznanie strachu nie jest powodem do depresji czy zniechęcenia. Ponieważ posiadamy tego rodzaju strach, jesteśmy również potencjalnie zdolni do doświadczenia nieustraszoności. Prawdziwa nieustraszoność to nie redukcja strachu, lecz wyjście poza strach. Wyjście poza strach rozpoczyna się od badania swego strachu: naszych napięć, nerwowości, trosk i niepokojów. Jeśli spojrzymy na nasz strach, zajrzymy pod jego podszewkę, to pierwszą rzeczą, jaką ujrzymy, jest smutek podszyty nerwowością. Nerwowość jest ciągłym wibrowaniem, nieustannym nakręcaniem się. Kiedy zwalniamy, kiedy rozluźniamy nasz strach, odkrywamy smutek, który jest spokojny i delikatny. Smutek uderza się w serce i twoje ciało wytwarza łzę. Zanim zapłaczesz, poczujesz w swej piersi uczucie, a potem pojawią się w oczach łzy. Jesteś bliski wytworzenia w swych oczach deszczu, czy wodospadu i czujesz się samotny i smutny; może również romantyczny. Jest to pierwsze tchnienie nieustraszoności i pierwszy znak prawdziwego wojownika. Być może myślisz sobie, że doświadczeniu nieustraszoności towarzyszyć będzie wstęp do V Symfonii Beethovena, albo że ujrzysz w niebie wielką eksplozję; to jednak nie zdarza się w ten sposób. W tradycji Szambali odkrywanie nieustraszoności przychodzi wraz z pracą nad miękkością ludzkiego serca. Narodziny wojownika są jak pierwsze rogi, które wyrastają reniferowi. Na początku rogi są bardzo miękkie, prawie jak z gumy i pokryte są małymi włoskami. Nie są to jeszcze właściwe rogi, są to małe, miękkie narośla z krwią w środku. Potem, gdy renifer dorasta, rogi stają się mocniejsze, rozwijając cztery, dziesięć, a nawet 40 odrośli. Z początku nieustraszoność przypomina te gumowate rogi. Wyglądają jak rogi, ale nie można nimi naprawdę walczyć. Gdy reniferowi pierwszy raz wyrastają rogi, nie wie do czego można ich użyć. Musi czuć się bardzo dziwnie mając takie miękkie, delikatne narośla na głowie. Ale potem renifer zdaje sobie sprawę, że powinien mieć rogi, że rogi są naturalną częścią bycia reniferem. W ten sposób, gdy ludzka istota po raz pierwszy pozwala narodzić się delikatnemu sercu wojownika, on czy ona może czuć się wyjątkowo dziwnie lub niepewnie, nie wie, w jaki sposób ma się odnieść do tego rodzaju nieustraszoności. Potem jednak, gdy coraz bardziej doświadczasz tego smutku, zdajesz sobie sprawę, że ludzkie istoty powinny być otwarte i czułe. Tak więc nie potrzebujesz już dłużej czuć się nieśmiało, czy też wstydzić się swej delikatności. Twoja miękkość w istocie staje się pełna pasji. Masz ochotę przybliżyć się do innych i porozumieć się z nimi. Gdy delikatność rozwija się w tym kierunku, wtedy możesz naprawdę docenić otaczający cię świat. Zmysłowe wrażenia stają się bardzo interesującymi rzeczami. Jesteś już tak czuły i otwarty, że nie możesz powstrzymać się od otwarcia się na to, co ma miejsce wokół ciebie. Gdy widzisz czerwień, zieleń, żółć czy czerń, reagujesz na to z głębi swego serca. Gdy widzisz kogoś, kto się śmieje, płacze, czy boi się , również reagujesz na to. W tym miejscu twój początkowy stan nieustraszoności rozwija się dalej w stan wojownika. Gdy zaczynasz czuć się dobrze, będąc delikatną i prawdziwą osobą, twoje rogi renifera nie mają już na sobie małych włosków, przekształcają się w prawdziwe rogi. Sytuacje stają się bardzo realne, całkiem realne, a z drugiej strony, dosyć zwyczajne. Strach ewoluuje w nieustraszoność w sposób całkiem prosty i naturalny. Ideał wojownika polega na tym, aby był on smutny i delikatny i dlatego wojownik może również być bardzo dzielny. Bez tego, odczutego w sercu smutku, odwaga jest krucha, jak porcelanowy kubeczek. Jeśli go upuścisz, stłucze się lub wyszczerbi. Odwaga wojownika jest jak naczynie z laki z drewnianą podstawą, pokrytą warstwami laki. Jeśli naczynie upada, to raczej odbije się, niż pęknie. Jest zarazem delikatne i twarde.
Fragment książki "Szambala - uświęcona ścieżka wojownika"tłumaczenie: ma.gu.ra

poniedziałek, 8 grudnia 2008

wspominanie

Przepisuję, bo wspominac miłe miło.... Ale smutno, a chce wykasowac pamięc telefonu

300707
miło dzisiaj wracać myslami do naszego weekendu szczególnie gdy tak szaro za oknem sorki dzisiaj odeśpię ale jutro mam nadzieje cie zobaczyć. Całuję dzięki za wszystko, K

160807
Dołozyłem mu ale zdyskwalifikowali mnie za udeerzenia na twarz sorki:(

170807
Bardzo Cie lubie i tez tesknie za Tobą mam nadzieje, że jutro promyk rannego słońc wroci Ci optymizm i wiare w siebie miłych snów! :)

210807
23.02
Juz późny wieczór szkoda,że nie moge do Ciebie przyjść, K

250807

To ostatnie według prognoz promyczki słońca nad morzem tego lata mimo wiatru tworzacego fale zwalajace z nog siedze w tym kawowym barze to jedyne miejsce osłoniete od wiatru caluje Cię mocno pozdrowionka dla E,
K

300807
Jestem juz w Wwie Kiedy sie zobaczymy?:) Jeśli nie masz nic przeciwko proponuje jutro wieczór. októrejTobie pasuje u mnie czy u Ciebi

081207
23:01

Całuje na dobranoc,
K

251207
Pl Wilsona?rowerkiem czy bez

30 05 08
23:17

Wandeczko co u Ciebie?

130608
21 20 pod Muranowem
zapraszam na The Clash

150608
Wieczorkiem 21 wisona na rowerki ok?

1506 08
20:54
Juz jade

180608
09:11
Widzimy się dzisiaj?może troche wcześniej ok 21 np to pojezdzilibyśmy na rowerkach dzwonię ale nie odbierasz jeszcze w pościeli? Warto się obudzić zapowiada się piękny dzień:)

180608
Zajefajnie juz obaj umiemy jeżdzić a dzisiaj jestem nim w robocie bo idę po tabl i dowód rejestracyjny Easy Rider:-)

180608
Do zobaczenia w piątek Zadzw wieczorem

190608
Zastanowimy sie wspólnie jak sie zobaczymy w piątek:-)

200608
Zadzwonie do Ciebie o 15 lub 19 jesli będę pracował to umówimy się na wieczór sorki jeśli trochę dezorganizuje twój plan dnia
Od jutra bedę bardziej do Twojej dyspozycji miłego dnia K

200608
Może motorem przyjechać?:)

200608
21:19
jade odwieżć Krzysia na Prage potem po motor i do Ciebie

200608
21:46
Stoję w gigantycznym korku na Tamce nie wiem na która dojade sorki:-(

200608
22:47
Odbierz prosze nie wiem czy moge do Ciebie jeszcze przyjechać?

210608
15:40

Trudna sprawa z ta 17 cały czas jestem w pracy napisze jak bedę w domu

210608
19:24
Uff skończyłem robote nareszcie

210608
20:43
Będę na 2 połowe

260608
Daj znac gdybyś miała chęc jechac do Decathlonu. ps dzwonilem wczoraj wieczór ale nie odbierałaś

260608
11:12
Jde do 2 pracy ale autem Jak się obrobie do 18 d.m znać pojedziemy przed jak nie jutro

260608
No to jutro lepiej bedzie więcej czasu na inne sklepy ewentualnie A mecz oglądamy razem?u Ciebieu Mnie?

260608
20:05
Dopiero przyjechałem z roboty bedę na 2 połowe

270608
16:58
Juz jade

270608
17:16
Bedę za 5 min zejdź na parking

300608
Sorki niestety dzis pracuje zobaczymy się jutro pozdr całuję, K

010708
07:39
A może wieczorkiem na rowerki?nad jeziorko?;-)

010708
21:13
Już wychodze

020708
06:48
Wieczó b udany dzięki! Te bzy;-) Do zob jutro o ile możesz. Całuje

030708
Będziesz miała chwilkę dziś wieczór zeby się spotkać?

030708
11:34
oki jakbys mogła napisz eska chetnie przyjadę

040708
11:38
Masz ładny rower:-)

060708
Pozdrowionka z nad morza pogoda super to tylko 7 km od Mrzeżyna

060708
Jak włączysz telefon zadzwonię dziś lub jutro chyba ze właśnie pływasz kajaczkiem

120708
mój tymczsowy nr zablok tel zapomniałem pin jutro zadzwonie

160708
12:20
ucałowania! zar tropików u Nas chciałem wysłać fotkę ale nie przeszła

160708
14:36
A teraz chrzest bedzie dla świeżych będę chrzcił

170708
16:41
A My juz w jastrzębiej Górze Mieszkamy w przyczepie:-)

190708
10:17
Zbieramy kurki:-) grzyby grzyby

200708
U Nas raz deszcz raz słońce dzisiaj a plażę całkiem podmyło wieje :-

210708
A u Nas pada...bardzo pada:-(

220708
Wreszcie sie opalamy wprawdzie na wydmie ale zawsze

250708
Zadzwonie ok 22 K

Reszte już wcześniej- niestety-wykasowałam

Nie wiem czy to był dobry pomysł by do tych sms wracac. Wszystko mi sie przypomina, te fajne momenty, co ich juz nigdy... Oczywiście łzy lecą ciurkiem i zdaje się, ze nigdy nie przestana.

Strasznie mi zal. Straszny dupek.


i jeszcze w mailach znaleziione:

Mój mail, po tym jakto ja chciałam "wszystko przemysleć" przez tydzień 030908

K,
Pisze do Ciebie maila a nie dzwonie bo straciłam połowę książki telefonicznej w komórce i nie mam numeru Twojego telefonu.
dzwoniąc do Ciebie wczoraj byłam zdesperowana, bo siadła mi psyche, musiałam zrezygnować z pracy w szkole, mimo, ze bardzo chciałam tam pracować i iść do lekarza, który namawiał mnie do tego bym poszła do szpitala. Na razie nie idę, ale co dalej, kto wie...
Troche dziwie się Tobie, i boli mnie, ze tak łatwo pogodziłeś sie z tym, co Ci powiedziałam. Nie spytałes się mnie nawet o co chodzi..
Co do pytania "czy to Twoja wina?", to nie nie ma w tym Twojej winy, chociaż pewnie byłoby mi łatwiej gdybym miała więcej pewności i bezpieczeństwa z Twojej strony.
Jeżeli chcesz to zadzwoń, chętnie z Tobą porozmawiam,
W

250408
sorki byłem z młodym u lekarza będzie miał drugą operację nie mam dzis siły rozmawiać zadzw jutro po południu K

270208
Co u Ciebie?bo boje sie zadzwonic po dzisiejszym ranku?odezwij sie moze do mnie nie wiem co moge innego niz poprzednio powiedziec Lubie Cie ale troche sie ciagle Ciebie obawiam tj twoich pogladow K

faceci, hmmm...

GW: artykuł o facetach bijących żony:
"Jak poszła, wziąłęm alkohol, noże i postanowiłem, ze zrobie sobie krzywdę. Wsiadłem do samochodu i na czołowo z tirami chciałałem walczyć. Ale za mało wypiłem. Więc wróciłem i piłem dalej. W końcu usnąłęm. Następnego dnia na kacu chciałem z nią pogadać. Ale ona już nie chciała"

niedziela, 7 grudnia 2008

................................................................

lubie dźwiek przejeżdżących w poblizu tramwajów.....
szkoła - przetrawałam, mały sukces codzienny!

sobota, 6 grudnia 2008

.....................................................................

stan emocjonalny od wybuchu płaczliwości pod hasłem "juz nigdy razem nie pojedziemy na wycieczkę rowerową", po złości "jak on śmiał mnie tak bezwzględnie porzucić, zerwac przez telefon gdy jeszcze dzień wcześniej chciał mnie odbierac z dworca"- a może tak mu wylac czerwony lakier do paznokci na tego jego wychuchanego fiacika, a gdyby tak z kota mu zrobic pasztet a la " fatalna Namiętność" (to akurat wprowadza element komediowy, wiec jest ok)

Mam wrażenie, że podświadomie licze na to, że zadzwoni z przeprosinami (on nawet powiedział coś a la: ja byc może za pare dni będę cie błagał na kolanach o wybaczenie, co jest juz totalna wredotą, bo nastawiania na czekanie na to błaganie)

Nie wiem jak bym zareagowała. Napewno bym sie początkowo ucieszyła, ale czy mogłabym mu ufać...nie wydaje mi się

Uczucie jakbyśmy nigdy nie byli razem, jakbym sobie ten związek wymysliła

..................................................................................

znalazłam przypadkiem deskę z treningu wendo. Rozbita własnorecznie, własną pięścią, jednym ciosem. Dobrze, ze ja zachowałam. Wiedziałam, że kiedyś sie przyda.

Z tego wyjazdu, w cudne zreszta miejsce do przesieki, najbardziej pamietam pewną znana aktorkę, która równiez w nim uczestniczyła. Że piekna i sympatyczna to wiedziała, ale niegdy nie spotkałam tak zdyscyplinowanej, skoncentrowanej i powaznej osoby. Może miała trudny okres w życiu...

piątek, 5 grudnia 2008

kap, kap, płyna łzy, czyli dosmucanie

http://www.youtube.com/watch?v=cBb45ejENps

turnau/bracka

http://www.youtube.com/watch?v=bah22ZpZ4Es

bardzo smutna piosenka retro/pod budą

zimny indyk

to go cold turkey po angielsku znaczy odstawic totalnie coś od czego sie jest uzależnionym. (withdrawing from smoking (and other drugs) without the assistance of other drugs )

Będę zimny indyk jeśli chodzi o facetów, hahahahaha

Na razie do 01 01 2009.
Słowo harcerki
Business-like, matter-of-fact, dystans i samokontrola
Poćwiczę i tak się kiedyś przyda

Gumka recepturka na przegubie i pstryk jak tylko ktos mnie poruszy tam w dole.
żadnych biur matrym, portali randkowych, randek w ciemno, klubów czy dyskotek

Żadnych żali, marzeń, pragnień, planów, niepokoi, czarnowidztwa, co-by-było, ojejków i pytii, słodkich błagalnych spojrzeń, zmysłowego gładzenia wisorków, itp...

A z Siwym tez przedyskutuje czemu pozwla mi na flirt ze sobą i do tego świetnie się bawi

królowa

tak mi sie przypomniało.
W związku z suczkami z menelmedu, rozmawiałam z Siwym o tym, jak czasami chciałabym być, albo chociaż dobrze udawać tzw zimną sukę, kobietę, która uważa,że jest lepsza od facetów, jest karząca, surowa, wycofująca się, nie chodzi w wymiane emocjonalną, nie potrzebuje nikogo. I dlatego włąsnie często przyciąga ciepłych, empatycznych mężczyzn, którzy usilnie staraja się do niej dotrzeć, rozmrozić ją, zrozumieć (Miodzio- Panda jako przykład)

W końcu jednak wyszło na to,ze wolałabym zachowywać się jak Królowa (nie Królowa śniegu) . Czyli: kobieta pewna swojej wartośći, nieczepliwa, niezależna, ale jenoczęśnie mądra, dobra, wyluzowana, tolerancyjna. Dobrze ugruntowana, mająca dobre granice. Rozumiejąca innych, dbająca o siebie.

I tylko nie pamietałam,że wchodząc do budynku spotkałam kobietę- królową. Wysoka, piękne bujne rude włosy, duże niebieskie oczy. Spokojna. Pewna sibie. Pokazała mi jak wstukać kod. Szłyśmy obok siebie, wiedziałam,że idzie też tam gdzie ja. Zgasło światło. Ja spanikowałam lekko, ona, zna ten budynek dobrze, znalażła kontakt. I tylko na koniec nie dała mi zadzwonić, zrobła to sama - gdyby nie to, zakochałabym się, chyba. Sprawdziłam na stronie Pracowni, bo myślę,że to musi byc terapeutka, ale jej tam nie było. Aż spytam się Siwego

.............................................

żle spałam, zupełnie nie mogłam rozluźniź się n atyle, by popłynąć. Plus gorąco na sercu

Nad ranem kilka urywanych snów:

Dzwonię do kogoś
mogę rozmawiać z bratową? (nie mam ani brata, ani tym bardziej bratowej)
-a z kim rozmawiam?

Robiłam ksero w jakimś budynku z ochroną i bramką tj w metrze przy wyjściu
przechodzę a ocgroniarz zatrzymuje mnie, każe wyjąc wszystko z torby, pokazac to ksero (mam tam strasznie dużo róznych paierków: rachunków, notatek, etc)
Jest niezadowolony: "powinna pani zgłosić to ksero wcześniej
Jeśli Pani to wzięła sobie, musi pani za to zapłacić
to bedzie...liczy kartki.... 11 zł i 7 złoty
płaci pani 7 "
a ja myślę, a co z tym 11? mam sie cieszyć,że mi darował, czy to jakas podpucha?
żeby nie zapomneć:
1chce wiedzieć, ze Panu (Tobie?) zalezy bardziej tutaj na mnie (na tym,żebym sie tutaj czegos nauczyła) niz na zachowaniu pozy dobrego terapeuty, swojego obrazu przebiegu sesji

2. Strach przed porzuceniem: czy byłoby coś, poza zdarzeniami losowymi, co sprawiłoby,żebysnie chciał juz ze mną pracować?

3. Tęsknota: kochac można tylko osobe/obiekt nieobecną, nieosiągalną

4Wytrącasz mnie z mojego rytmu. proszę bys pozwolił mi byc tytaj, wzmacniał mooje bycie sobą, żebym się nie bała myśleć

6 re: cold bitch: Miodzio, pięknooki

czwartek, 4 grudnia 2008

..................................................................

rozwżałam dziś telefon do K. Tak go spytać "czemu mnie nie kochasz?" poprosić "może byśmy spróbowali?", "nie brakuje Ci mnie, bo mi Ciebie bardzo"
Po namyśle sama zrozumiałam czemu tego nie zrobię.....

boks

zadzwoniłam do poleconego trenera. Na razie nie otwiera nowej grupy, ale w połowie stycznia ma ruszyć. Zaprasza do obserwacji treningu. Pojadę. Pwoedziałam mu, ze nie jestem najmłodsza a on na to, że to nie szkodzi, zreszta sam ma 60+. Super sprawa. Może zawodowa bokserka to dobra kariera dla kobiety na emeryturze? Wtedy nie ma konkurencji:)
No i może zmotywuje mnie to w końcu by "wziąć się w garść" i zacząc zrzucać sadło, a nie objadać się ptasim.

Ja chyba mimo wszystko wierzę,że gdy pojawi się w moiom życiu ten właściwy, wszystko bezwysiłku ułoży sie samo. Fantastka! Ale pewnie byłoby łatwiej..
Musze temu Siwemu powiedzieć o strachu przed porzuceniem z jego strony

środa, 3 grudnia 2008

.......................

RAZ: mogłam bez trudu zanurzyć się w sobie i zacząc myśleć , on wtedy ten stan przerwał ze słowami, to chyba nie to (całkiem jak K) a jak go zaczęłam dopytywać, to powiedział, "bo pani nie potwierdzała, więc sadziłem"
dwa: teraz juz wiem, w jakich konkretnych sytuacjach chciałabym być jak ta "ziman suka", oczywiście myślę tu raz o Pięknookim a dwa o Miodziu i Pandzie, która zimną suka była i jej sie w ten sposób udawało utrzymać jego uwagę...Inne ciekawe rzeczy też sie pojawiły.

suczki i babcie

że w nowoczesnych, sterylnych, klinikach gdzie płaci się >140 zł za wizytę, wszyscy zachowuja się jak zombie, a recepcjonistki dodatkowo jak zombie-wredne-suki?
W starych państwowych przychodniach lub w spóldzielniach w rejestracji siedzą zwykle babcie zajadające kanapki i pijace kawusie, w tych modernych jak "menel-med" jak mówi Córka - młode, szparkie panieny nie zjadajace co prawda kanapek ale i tak plotkujące publicznie, bez uśmiechu

.....................................................

a ten nieodpowiedzialny, głupi, zdziecinniały palant zostawił mnie w najgorzym momencie. jasne, zaczynam nową pracę, nie dosyc, że mam mniej czasu , jestem bardziej spieta, to jeszcze chce od niego wsparcia...No, rzesz, to za dużo na biednego rzuczka, on się wypisuje, z dnia na dzień...nowa, lepsza modelka jeszce nic od niego nie chce, tylko by sie pojawiał i błyszczał....
Fcuk, jedno wielkie fcuk

Jak mnie nie wywala ze szkoły...to bedzie cud, albo sama odejdę

katastrofa

i wcale niepiekna. Znowu dziś nie poszłam do pracy. Nie chce mi się żyć, wszystko mnie boli i boję sie wszystkiego.
A miało byc tak piknie...miękkie podusie, puszyste kaczuszki, miesiste, miękkie, ciepłe ręczniki. Bzdurzę. Jest zimno, ciemno, do domu daleko, ludzie patrza wilkiem, obgadują, rzucają kłody, w twarzach maja nieufność...
A tak naprawde jest tak, że totalnie brakuje mi motywacji i dyscypliny
K. mi brakuje
a najbardziej tatki i matuli

Proszę nieczytać,
o ile się nie poprawi , to bedzie źle

wtorek, 2 grudnia 2008

cos na rozweselenie...

http://www.youtube.com/watch?v=A4IIIxjsMvw

nie umiem wstawiac filmików, niestety

Fińska gwiazda piosenki, słodko przegiety Jari Sillanpaa

I tylko taki homofob jak Kibol nie usmiechnie sie od ucha do ucha

niezła zabawa

z tymi ustawieniami w bloggerze, a to kolor nie ten, a to to czcionka za mała...a czas płynie bezstresowo, bezmyślnie, bez K
sen, znowu ciekawy, a na koniec free bonus: orgazm, choc to nie był sen erotyczny. Chyba K. powoli wydala sie z mojego systemu (bo z nim to nigdy...mimo,że fajnie bywało...ale nie aż TAK)

Miałam jechać na wycieczke szkolną, byłam gimnazjalistką. Skąś jechałam na miejsce zbiórki, nie z domu, moja mama, tez miała jechać i przywieżć nasze bagażę. Spóxniłam się i wpadłam za 5 dziewiąta do drugiego autokaru, a tam tłum ludzi. Wydaje mi się, że widzę swojego kolegę , Rafała, tak kiedys coś miedzy nami zaczynało być, ale to nie był on. Pytam sie czy w środku są osoby z 1B (to zresztą klasa mojej Córki) a on mówi, że nie wie, ale chyba kogoś widział. Rozglądam się po oknach w jednym widzę 2 chłopców, wydają mi sie znajomi, ale mają na nosie ciemne okulary, wiec nie jestem pewna. Zaczynam sie irytować. Wchodzę do środka, nikogo znajomego, straszny tłum. Idę w głąb, wchodze do pomieszczenia, cos jakby "Wars", pusto tu, ale prawie wszytkie krzesłą ludzie stąd zabrali. Siadam na ławeczce pod ściana i wyciągam swój czerwony telefon by zadzwonić do mamy, sprawdzić gdzie ona jest. Ale okazuje się,że kiedy wczoraj ogladałam przez tel strone internetową jakiejś fundacji "pomocowej" ta aplikacja zajęła miejsce normalnego systemu i teraz jedyne co widzę to pomarańczowa strona tejże fundacji. Nie moge nigdzie się dodzwonić, Gdy wyłaczam tel, by go zresetować pojawia się komunikat: nie możesz już nic wysyłać, i nic nie da się zrobić. Czarny ekran. Jestem przerażona. Jeśli nie dodzwonie się do mamy to ona pomyśli byc może, że nie dotarłąm na zbiórkę i nie pojedzie. A moje rzeczy? Troche poczułam się uwolniona, myslę sobie coż najwyżej sobie kupię coś w tym Płocku (tam jechaliśmy) a jak nie to...i tu lekki dykomfort, brak bezpieczeństwa..bedę chodzić w brudnych rzeczach przez 3 dni. Ale ja się mocno pocę, wiec ludzie mnie znielubią..
Do warsu wszedł jakis facet, podchodzę i proszę" zepsuł mi się telefon, może Pan coś spróbuje naprawić?" Patrzy się na mnie,niezbyt zadowolony, ale bierze go bez słowa do ręki i rozkręca, wyjmuje ze środka jakiś ukłąd scalony...a potem się obudziłam i o....

poniedziałek, 1 grudnia 2008

.

włączam kompa, okazuje się, ze córka wyłąćzyła antywirusa bo jej przeszkadzał. I się porypało. Ale wiedziała, ze o ile właczę go na nowo wszystko powróci do normy. Tyle, ze nie mogłam go zanleźć. I to dojmujące uczucie bezradność, połaczonej z poczuciem zagubienia, totalna niemoznością koncentracji - tak musza czuć się osoby chorujące na Alzh.
Aha - to był na szczęście tylko sen
Ale...
w nim znajduje sie odzwierciedlenie mojego stanu duch po wczorajszej wizycie Kuzyna. On jest podbny do K pod wzgedem tego, że nawija swoje, nie zwraca uwagi na innych, ma silen przekonania, ale przeskakuje z tematu na temat.
Zauważyłam,ze rozmowa z kims podbnym rozwala mnie wewnetrznie. Bo ja, człowiek-ucho starm sie jakoś odnaleśc sens , znaleść wewnetrzna istote rozmówcy, a tu okazuke sie,że tam nie ma nic stałego ani solidnego, nic dajacego opaarcie. Samo ego, zbiór tresci przyjetych od innych i odtworzonych dla własnej chwały

z sieci

"To help you decide if you may be a CrazyMaker, answer these questions:
1. Do I like to talk about myself more than listen to others? 2. Do I consider myself to be more important than others? 3. Do I find pleasure in dominating others? 4. Am I coercive in trying to convince others that my way is the right way? 5. Do I overwhelm people with my moods? 6. Am I easily irritated? 7. Do I feel that others always get a better deal than I do? 8. Do I often feel mistreated by others? 9. Do the actions of others always fall short of meeting my expectations? 10. Am I filled with resentment? 11. Are others often upset with me? 12. Am I often upset with others?

The author of The Artist's Way, Julia Cameron, has this to say about crazymakers (which reminded me of many of the work situations that y'all write in about):
Crazymakers are those personalities that create storm centers. They are often charismatic, frequently charming, highly inventive, and powerfully persuasive. And, for the creative person in their vicinity, they are enormously destructive. you know the type: charismatic, but out of control, long on problems, and short on solutions.Crazymakers are the kind of people who can take over your whole life. To fixer-uppers, they are irresistible: so much to change, so many distractions...If you are involved with a crazymaker, you probably know it already, and you certainly recognize the thumbnail description in the paragraph above. Crazymakers like drama. If they can swing it, they are the star. Everyone around them functions as supporting cast, picking up their cues, their entrances and exits, from the crazymaker's (crazy) whims (pp. 44 and 45).