sobota, 20 grudnia 2008

.

Dziś chyba mój dzien na gubienie. Wogóle często gubie rówzne rzeczy, teraz już nie tak często jak kiedyś, ale dzis przeszłam sama siebie.
A to wszystko przez brak uwazności - skupienie sie na tym, kto jest w pobliżu nie na sobie. Wpadłam w jaka dzika ekscytację widząc starych ludzi z klubu, Miodzio to raz, Mały, dwa, , Boguś...
Trudno mi pozostac sobą, gdy czuje, że zaraz, zaraz, być możę...cos się przydarzy...Ale co? A zgubię pantofelek szklany i mój książe, gdzież on jest? - mnie odszuka. Z jednej strony jest to miły stan, czuję sie ożywiona, rozbudzona, pełna energii i nadzieji, ale z drugiej jest w tym jakas desperacja, brak luzu, spięcie, bycie w pogotowiu, "jesli się teraz nie sprzedam, to...stracę szansę na miłość"
No i z tego wszystkiego; najpierw zgubiłam rękawiczki po które sie wróciłam a potem juz przy metrze okazało się, że nie mam portfela!!!Jakoś nie wydawało mi się, żeby mi ktos go ukradł, bo w tramwajach nikogo koło nas nie było. Wiec razem z Gosią wróciłyśmy do klubu i okaząło sie,że ktos juz go oddał. Super. A potem nawet zadzwonił do mnie Bysio z informacją, bardzo mi było miło (wolałbym tylko nie wysnuwac z tego faktu jakis fantazji dalekoidących. No, ale tak sie dzieje)
To już ponad miesiąc od kiedy kochałam sie ostatni raz i zaczyna mi tego brakować...

1 komentarz:

pois-verts pisze...

Znów musiałam się zalogować, nie pamiętam jak podpisywałam się wcześniej. :/
Najważniejsze, że wszystko odzyskałaś :-)