piątek, 31 lipca 2009

czuje sie brzydka, stara, tłusta i nieatrakcyjna.
Nic dziwnego, Ze Kibol mnie nie chce.
Cóz, nuuudy na pudy, nic tylko się zabić, gdyby nie Córka rozważałabym te opcję. Wczoraj w pociagu poczułam sie w swoim ciele jak w klatce, zamknieta, uwięziona, bez możliwości wyjścia z siebie, panika
No to znowu koniec, znowu inna kobieta, ktoś powie: idiotka, pewnie ma rację. I co z tego? Nie wierzę , że coś dobrego mnie jeszcze spotka, jak pozwalam sobie na to by ktoś zrobił mi coś takiego Pieprzę bez sensu, nuda i żałość, mam ochotę sie zabić. Gdyby nie córka pewnie myslałabym więcej, pewnie nawet bardziej

wtorek, 28 lipca 2009

skoro mnie nie kocha, niech sie mnie boi
przeczytane gdzies zdanie nabiera sensu - władza zamiast miłości, to nie jest wystarczająco dobra alternatywa, ale jednak daje satysfakcję, istnienie, pamięć, wpływ. Przedewszystkim znaczenie, ważność, jęli wzbudzasz strach nie jeteś obojętna, zapomniana, ignorowana

sobota, 25 lipca 2009

Nie chcę wracać.
Chcę trwać w stanie zawieszenia, pomiędzy, bez decyzji, bez wiedzy, bez tego, co ma być

czwartek, 23 lipca 2009

K. niedługo się tu w pobliżu pojawi na swoje wakacje, ale co z tego? Po tym jak rozmawialiśmy, ja dzwoniłam 2 tyg temu jedynie parę smsów. Nie , nie napiszę, bo niby co, pretensje, fałszywe pozdrowienia, pseudo-dowcipne zaczepki? Faktem jest, że jestem po raz 10000 z kolei wściekła, bo miał dzwonić, a nie....No to nie, przecież nie będę się do niego łasic. Gdyby jeszcze cos to dało, ale wiem, ze nie da, bo to on musi chcieć i tęsknić za mną na tyle by chcieć, a nie z poczucia winy odpowiadać. W sumie nie chce mi się, wiem, ze niby niewinny sms z pytaniem Co u Ciebie? nie jest po prostu niewinnym sms, a zwiera w sobie wile pytań, na które nie wiem , czy chce uzyskać odpowiedź, a nie mam nawet tyle zaufania, ze on odpowie, więc
nie
Staram się , naprawdę się staram korzystać z wakacji bez poczucia winy, że powinnam i, ze nie zasługuję, ale wychodzi mi tak sobie.
Przede wszystkim za duzo śpię, a powinnam działać, aktywnie wypoczywać, zwiedzać, ruszać się, itp,
Trudno mi być bez-troski, w zasadzie to jakiś nawyk jest - martwienie się

środa, 22 lipca 2009

nie , nie, nie
nie zadzwonię
nie napiszę
nie puszczę

wtorek, 7 lipca 2009

cała masa skomplikowanych snów nad ranem, których nie pamiętam. Rozmowa telefoniczna z k, w której powiedział, że jestem jego dziewczyną, ale on czasem sam nie wie co mówi...Nastolatki sa straszne

poniedziałek, 6 lipca 2009

Jak ja nie lubię, gdy zawodzę na całej linii. Sama sobie to robię, bo podejmuje się jakiś zobowiązań, bo mi się wydaje, że nie mogę odmówić, bo mi się wydaje, że nastąpi cud i uda mi się to, czego się podejmuje zrobić, ale ten cud nigdy następuje, Matka Boska nie interweniuje i zostaję z poczuciem winy i wstydu, I obciachu. I wszyscy mają pretensje. Słuszne pretensje

sobota, 4 lipca 2009

I co by zrobiła zdrowa, dbająca o siebie osoba w mojej sytuacji. Nie pisze o tej drugiej sprawie, bo zbyt mi głupio, ale z K? Dzwoni, potem przyśle smsa, ale gdy ja nu dziś wysłałam żartobliwego mmsa już ni e odpisał, hmmm...Czy to o to mi chodzi? Bo taka sytuacja może się nie zmienić, w sumie zawsze taki był, zdystansowany i egoistyczny, jemu jest w tym układzie wygodnie, mi nie, więc co?

środa, 1 lipca 2009

sen: Młoda wsiadła do złego tramwaju, zatrzasnęły się drzwi. Tramwaj wyglądał jak opancerzony pociąg, stalowa trumna, okręt podwodny, wszystko było stalowe i szczelnie zamknięte. Zaczęłam walić pięściami w drzwi i krzyczeć "tam jest dziecko". Postała chwile na przystanku i ruszył. Nie wiedziałam co zrobić, nie znałam tego miasta. Wsiadłam w następny, to był autobus i na każdym przystanku wypatrywałam Młodej. Potem pomyślałam, że może pojechał inna trasą. Pojawił się Facet, trochę jak K, ale bardziej chłopięcy, zwróciłam uwagę na zgrabną głowę i krótko ostrzyżone na jeża jasne włosy (Pięknooki?)Powiedział, że jechał w tym samym tramwaju co Młoda, ale jej nie zauważył. Nie nie wie jaka ma trasę. Poczułam się zirytowana jego niekompetencją i głupotą (jak często bywałam na facetów w moim życiu poczynając od ojca) Pomyślała, ze on mi w niczym nie pomaga i wszystko muszę robić sama (jak moja matka). Zaczynam wpadać w rozpacz i panikę. Wtedy on mówi, żebym przypomniała sobie ile przystanków przejechałam autobusem i tam wróciła, bo Młoda może sama wrócić skąd wyjechała. Potem staram się mu w złości zerwać taką plakietkę przyczepioną do ramienia. Kojarzę to , we śnie ze zrywaniem szarzy wojskowej przy degradacji (kastracja?) Sprawia mi to satysfakcję, ale nie do końca, bo on zaczyna zachowywać się biernie i tylko mówi, że mogłabym to odpiąć, nie odrywać. Odpinam agrafkę.