niedziela, 31 maja 2009


kto mówi,że przedmioty szczęścia nie dają? Może nie dają trwałego szczęścia, ale długotrwałe zadowolenie w przypadku np ślicznego , niebieściutkiego rowerka:)

wtorek, 26 maja 2009

Ka (znowu) przełożył spotkanie. Nieważne, nie obchodzi mnie to, jego broszka. Wcale nie, ale może gdy będę powtarzać uwierzę.

Powoli wpadam w panikę. Moja p. dyr. od dorosłych trochę mnie poratowała, ale tylko trochę, bo nie wiadomo, co będzie w przyszłym roku.

Przeczytałam druga część "zołz" po angielsku. Kobieta powtarza się, choć może warto by powtarzał, że pride is stronger than love afterall. Duma i godność przede wszystkim. To ułatwia sprawę. Ułatwia decyzję.
Tak więc zaszalałam i zamówiłam tez pierwszą część . Po polsku już przeczytałam, ale zawsze mogę racjonalizować, że to przydatne w pracy.

Popełniłam też duże szaleństwo i zamówiłam śliczny niebieściutki, szybciutki rowerek z wieloma przerzutkami i najnowszymi manetkami.
Córcia jeździ teraz na moim poprzednim, który jest dla mnie przymały, a 2 inne w komisie u mojego ulubionego mechanika, pana Andrzeja, ale czy je sprzeda i kiedy jeśli, nie wiadomo.
kasa? może spadnie z nieba? znajdę pod nogami na ulicy?

poniedziałek, 25 maja 2009

No tak, liczyłam na te robotę. Zdarza się. Ale po co zjadłam 2 lody M?

środa, 20 maja 2009

U_p_a_d_e_k: historia kobieca a historia męska, film byłby lepszy gdyby skoncentrował się na kobiecej wersji historii, Tak, to choć zaczyna się i kończy scena, gdzie występuje Traudl, cała reszta poświęcona jest mężczyznom. I wyszedł misz-masz, trochę, niewiele psychologii, więcej pobieżnie potraktowanej martyrologii, wojaczki i bohaterstwa... A postacie kobiet ciekawsze od męskich. Najbardziej złowieszcza, Magda, zabijająca swoje dzieci, Ewa opiekuńcza i uprzyjemniająca życie mężczyzn zabawą, żona idealna, wspierająca, oddana i uległa, I Traudl, zwykła dziewczyna starająca się dobrze wykonywać swoją pracę. Tak, marzy mi się film o kobietach III Rzeszy, kobietach Solidarności tez zresztą. Historia niewidoczna. H. przedstawiony jako paranoik, narcyz idealista z zaawansowanym parkinsonem, rola świetna, ale nie tłumaczy fascynacji całego narodu, może tylko wyjaśnia miłość kobiet

poniedziałek, 18 maja 2009



przeżyłam , mało tego było świetnie, choć pierwszy dzień i noc dosyc ciężka, paranoja jest goła:)tak już mam i tyle

piątek, 15 maja 2009

Panika nigdy nie jest dobrym doradcą. Ja zawsze panikuję. I..?
bez cenzury:
{{{{skad to sie bierze, ta rozpacz. Z dzieciństwa wiem. Wiedza nie pomaga, w tym momencie nic nie pomaga. Pomogłoby gdyby zadzwonił 3 godziny temu. Czyli chcenie niemożliwego jest problemem. Oczywiście nie spakowana, boję się , czy dam radę i czy rower wytrzyma. Te rowerek, który mi 2 lata temu ukradziono był niezawodny w tym...coś się nie dokręca, coś poluzowuje...jeżeli coś się rozpierdoli na środku Poleskiego Parku Narodowego nie będzie wesoło. Nic tylko wtedy rzucić rower w krzaki i wracać autostopem. Skurwiel nie zadzwonił, nie wysłał esmsesa. Zadzwoniłam nie odebrał, wysłałam smsa z prośba o kontakt. I już. I co ja teraz zrobię, kiedy nadzieja na spełnienie została znowu rozbudzona, kiedy czułam, bez sensu pewnie, że coś wspólnie tworzymy, ze może jednak na przekór zdrowemu rozsądkowi coś z tego będzie. Nie nie umiem być zołzą, nie w tym momencie. Zbyt nastawiłam się na to, że się zobaczymy, a może , ze porozmawiamy, że poczuję się bezpiecznie, zaopiekowana. Bo w sumie spotkanie nie bardzo mi było na rękę, nie, nie chodzi o spotkanie, chodzi o to, ze liczyłam na kontakt, a tu dupa. I co ja teraz zrobię? Takie powinno być moje motto na Sympatologii, nie jakieś na siłę zabawny cytat...Czyli powinnam zamknąć się w pustelni, bo z ludźmi w takim stanie mi nic nie wyjdzie. I nie chodzi tu tylko O K, czy o facetów, nadmierne wygłodzenie emocjonalne skutkuje wybujałymi oczekiwaniami, spięciem, brakiem luzu, brakiem humoru i błagalnymi spojrzeniami }}}}}}}}
dzięki
oczywiście pod czerwona flagą. Sprawa się rozwijała, rozwijała, a jak się rozwinęła to już potop. Po powrocie muszę odebrać wyniki badań.
To pewnie ,że nudne, dla mnie też nudne - czekam, tfu, tfu, ja czekam na telefon od niego?

czwartek, 14 maja 2009

Zaczynam obawiać się jak ja sobie dam radę na wyjeździe. 60 km dziennie, to nie jest znowu aż tak wiele, ale to są dwa dni....Ciekawe co na ten temat będzie miał do powiedzenia w poniedziałek mój tyłek?
Wczoraj wieczorem spotkało mnie znaczące memento. Idę sobie z Kuba i śmieciami w kierunku śmietnika, drogą miliony razy przemierzana, gdy nagle spotkałam się z murkiem , który znienacka wyrośl na moje drodze, podciął mi nogi i spowodował przewrotkę. Efekt: lekkie otarcia i siniaki. jedna śliwa na czole, na szczęście pod grzywką.
Byłam zmęczona, było późno, ale przede wszystkim byłam rozproszona, byłam po spotkaniu z Ka. jak ja nie wzmocnię się, to kontakt z nim mnie zabije. Było niezwykle miło, ale...stała koncentracja na jego słowach, szukanie podtekstów...po co? Sama doprowadzam się do obłędu. Jest jak jest, na razie nie ma jasności, bezpieczeństwa i błogostanu. Po co udawać, że jest?

Ale udało mi się zmobilizować na tyle, by dziś być -nie tylko przyjść- na rozmowie kwalifikacyjnej. Jest zainteresowana, ale są jeszcze inni kandydaci. Czekać.

poniedziałek, 11 maja 2009

przechodząc obok śmietnika poczułam zgniły zapach. Ucieszyłam się, bo to oznacz, ze po jakimś pół roku braku powonienia odzyskałam węch, przynajmniej na moment.
Od razu kupiłam sobie nowe perfumy.
Są rozmaite dolegliwości zdrowotne. jedne mniej, drugie bardziej groźne. Nie umniejszając nikomu jego cierpień, chodzenie wiecznie z chusteczka przy nosie, ślepota na zapachy i trudności z wymową , jest mało przyjemne i odbiera przyjemność z życia. A nie ma w tym ani romantyzmu, ani bohaterstwa, ani mroku, ani cierpienia, które przydałoby mi glorii i chwały.

niedziela, 10 maja 2009


ładne stworzonko, prawda?
..a potem popłakałam się z żalu...
hmmm...mam dosyć takiej walki, ja chcę pewności , bezpieczeństwa i ufności, a jak dotąd tak nie było. Wiem, trzeba, sraty-tataty znaleźć siłę w sobie.
Nie, źle, wróć, to kwestia realizmu, jeśli mam np. stope nr 42, to nie będę miała 36.
To jak z poszukiwaniem pracy: nie należy szukać pracy tam, gdzie wie się, że nas nie chcą, tylko tam, gdzie nasze kwalifikacje są przydatne. Jeśli jest się kobietą, np 40+ nie szuka się faceta pośród tych, co lubią 20latki, itp.
Podoba mi się to podejście do faceta, na początku jako do rozrywki, hmm, ja, nigdy, chyba nigdy, tak facetów nie traktowałam, może czas by spróbować. Nic nie ma do stracenia w tym momencie.
Jasne, łatwiej by było, gdybym miała dobrą, czytaj wystarczająca płatna, by się samej utrzymać bez pomocy mamusie pracę i oddane grono przyjaciół, no ale, jak wyżej, punkt wyjścia jest taki, jaki jest, co dalej nie wiadomo.
Dzięki kumom blogowym i netowi w mig dostałam poradnik dla zołz..
Ufff, strzał w 10, już przy pierwszym rozdziale popłakałam się ze smiechu - super danie: smakowite maczanki:))) i popcorn
Zdaje się, że jest pełnia. No, to może dlatego, mam nadzieję, że dlatego, spałam tragicznie w nocy, jakieś sny dotyczące Ka,- stał w brudnej wodzie, w Wiśle po pas i z dumą trzymał coś, co znalazł w wodzie, był to kawałek pięknie chromowanej rury kanalizacyjnej (oglądałam jego motor, rura wydechowa była chromowana).Chciałam, żebym weszła do niego ale ja bałam się wejść, nurt był rwący a woda brudna. Śmiał się, że taka rura kanalizacyjna to dla "inteligentów" symbol niższości robotników...a jemu się podoba.
Inne sny, koszmary raczej których nie pamiętam.
Potem pełne rozbudzenie , tradycyjnie, o 4 i wrażenie dziwnych, obcych energii w ciele, zasnęłam ok 7 i oczywiście ledwo zdążyłam do pracy
Wczoraj rozmawiałam z eksem, niby miło, ale to miło jest zawsze podszyte pretensjami z jego strony. Typowe: "to co, czy Młoda przyjedzie do mnie w te wakacje?" "a chciałbyś?" "Tak, jasne...pewnie,,,no tak nie wystąpiłem o jej paszport, nawet nie wiem jak się do tego zabrać.." Tzw dobre intencje. Paszport Młoda ma, ale ja mu o tym nie powiem, nie jego zasługa. Ona sama nie ma ochoty na odwiedziny u tatusia. Ostatnio spytał się, czy Młoda na pewno jest jego córką. odpowiedziałam, że biologicznie tak.
A Ka dziś przysłał smsa, że "zaziębił się konkretnie" i "zobaczymy się dopiero we środę"
Zobaczymy, czy się zobaczymy. Postaram się mięć wiele spraw do załatwienia w środę, a także w pn, wt, czwartek, piątek...w sobotę i w niedziele jadę na wycieczkę rowerową, z nieznanymi ludźmi. Na pewno będzie super. a co do KA,na razie jakoś nie czuje tak silnej chęci by z nim być, co bardzo mi się podoba!!!

środa, 6 maja 2009

Następny małoenergetyczny dzień, przejebany, znaczy się bez sensu. Uzależniłam się od lodów M_agnu_m w białej czekoladzie. Smakuje jak skondensowane mleko z tubki. a propos tych tubek, pamiętam jak mój eks strofował mnie, gdy wyjadałam pastę kawiorową prosto z takiej tubki. Uznał to za przejaw zepsucia moralnego. Gdy oglądaliśmy wspólnie "Gorzkie gody" Polańskiego, a jest tam taka scena, gdy ona wypija mleko prosto z kartonika, stwierdził,ze widać przez że jest to kobieta rozwiązła...

wtorek, 5 maja 2009

No i czemu ja zawsze muszę stawać przed wyborem czegoś co mi się niezbyt podoba a czegoś co mi właściwie nie leży??????
Bo nie podoba mi się taki luźno - koleżeński układ z Ka, na nowo spotykamy się już jakiś czas,a on już wybrał kaca od spędzenia popołudnia ze mną???????
Bo raptem raz do mnie zadzwonił i to tez nie wtedy, gdy powiedział, że zadzwoni????/
Bo już kolejny raz przekłada spotkanie????????
Nic tylko zapić.
Nie lubię pić na smutno, gdyby nie, to....
Ale z drugiej strony...wiem jak się czuję bez niego i nie jest to miłe, w każdym razie, nie, nie.
Zresztą i tak mam wrażenie,że to sprawa jeszcze czegoś innego, czegoś we mnie, nie w nim, czy gdzieś, we mnie, ten dylemat "i tak źle, i tak niedobrze" (co moja matka-kurwa zawsze mi powtarzała, pierdolona suka jedna)
Warto by to zmienić na "jeśli tak, to dobrze, jeśli nie, to jeszcze lepiej" (trzeba przyznać, że matka tez tak mawiała)
Nie wiem, co mi się ostatniej nocy śniło. Zasnęłam nawet dosyć szybko , po tym jak Ka odpisał na mój sms, ze dojechał. Wtedy zaczęłam się martwić, że zapomniał o naszym spotkaniu, które zaproponował na dziś. A jak zapomniał, to bardzo, bardzo niedobrze. Bo co ja zrobię? Musowo muszę się wtedy z musu przestać natychmiast z nim spotykać. Bo inaczej się nie da. A ja nie chce z nim zrywać. Więc albo przełknę dumę albo miłość, hmmm, jedno złe, drugie też...
Nie zapomniał. przełożył na środę:))))


Ale, ale dwa dni pod rząd w czasie długiego weekendu śniło mi się,że mnie okradziono. Raz ktoś ukradł mi mój motor na którym właśnie podjechałam do domu i gdy chciałam otworzyć drzwi podbiegł jakiś mały - czarny , wsiadł i fruuuu.
Drugi sen - na wczasach ktoś najpierw zap...mi sałatkę pomidorową z cebulką, taką jaką robiła moja babunia, a potem okazało się,że również breloczek z herbem rodowym (byłam u ojca i on pokazał mi wydziergany przez jakąś ciotkę herb w formie takiej makatki do powieszenia).
Zeszłam do piwnicy, tam był pracownik tego pensjonatu, który wściekły przyznał się do kradzieży. Wrzeszczałam do niego " oddaj mi moje rzeczy!!!)

To ewidentnie nawiązanie do Ka, zły facet, zazdroszczący tym, co maja lepiej, i fakt, że gdy rozstawaliśmy się powiedziałam mu " oddaj mi mój klucz", a on go nie mógł przez dłuższą chwilę znaleźć...i wtedy miałam takie uczucie, że nigdy nie dostaje tego na czym mi zależy, ale już chwilę po tym, wtedy pomyślałam, że trochę poczekam, bo i bez tego klucza przeżyję,a ciekawe co on zrobi...znalazł i spojrzała tak miło...wtedy to i tak nie zmieniało mojej złości, ale zapamiętałam, że tak można..przyzwolić..
w środę jednak. Pracuję nad tym, by się zdystansować. To co będzie, będzie, nie?
Mam wiele innych, poważniejszych spraw do załatwienia, jak ortodonta dla Młodej, cv do wysłania, itp

niedziela, 3 maja 2009

wielka majówka całkiem miła. w piątek spacer z Anią, wczoraj w zasadzie nic, tylko zakupy i fryzjer dla Młodej - nieźle wyszła , lepiej niż ja ostatnio, a dziś spotkanie z dawno niewidzianą U. i jej rodziną. Okazało się, że A., ojciec jej drugiego dziecka już z nimi nie mieszka. U. powiedziała mu, żeby się wyprowadził. Czemu? Bo zbyt często zaglądał do swoich dorosłych dzieci. teraz jest tatą na dochodne. Trochę głupio, jak dla mnie. Syn , natomiast nadal poważny, i "choć facet można z nim porozmawiać", jak powiedziała Młoda. Bardzo lubi się uczyć.

Ka przesyła sesemesy i nawet zadzwonił. Widzimy się we wtorek.