sobota, 31 stycznia 2009

juz miałam napisac jak bardzo podoba mi się Melanie_Griffith w roli Tess w Working_girl, szczególnie w tej błyszczącej czarnej sukience a la MM. Taka kobieca, miękko-seksowna ze słodkim dziewczęcym głosem..

Ale niestety chciałam sie przed tym przespacerować z Potworkiem po cudnie osniezonym parku. I przyp.erdolił sie jakiś spuszczony ze smyczy przez jakiegoś ch-ja, na szczęście w kagańcu, pies. j.bany wilczur rzucił się na Kubka. Zdecydowanie od jutra nosze gaz i przyj.bie każdemu nastepnemu pojeban.mu kutas.wi://///

czwartek, 29 stycznia 2009

faktycznie ledwie wstaję, ale mimo, ze po treningu boli mnie tu i ówdzie, wina jakiegoś bakcyla, na razie nie bierze mnie ale czai się ...wczoraj zaaplikowałam sobie mleko z czosnekiem i miodem na noc, ale smierdzi, mówi córka, i po cięzkiej nocy, pociłam się i łapały mnie dziwne myśli i energie, rano poczułam się cuit lepiej, ale nie do końca, ciężko mi troche oddychać, mam nadzieję, że to nie zapalenie oskrzeli, bo to by znaczyło wyro i antybiotyk. Tak czy inaczej z terningu nici, tym bardziej, że dojechałą jeszcze "ciocia" i po nocy piżama nie tylko przepocona ale i zakrwawiona. (taki mały strumień świadomości)

Wczoraj wybrałam sie z córką na Metro, byłam na tym wtedy gdy grali juz może od roku, jakies 17 lat temu, bo Metru stuka w tym roku 18stka. Pamietam tamto przedstawienie niewyraźnie, był to wielki hit, ojciec dostał jakies bilety i jak mi sie wydaje, choc to takie mało prawdopodobne byliśmy we trójkę, ja, tata i mama, co w moim całym zyciu zdarzyło sięże ze 2 razy. Nie pamietam , czy podobało mi się , wiec pewnie tak sobie. A teraz to tylko żałosna, sentymentalna ramotka dla egzaltowanych gimnazjalistek. Jak oni doprawdy sądzili, że czyms takim podbiją broadway? Pierwsza część po prostu nudna, w drugiej może jedna dobra piosenka. Córce tez się nie podobało. Ale ja chyba w głebi duszy jestem nadal egzaltowaną gimnazjalistą, bo pare razy makijaz mi się zmoczył, szczególnie, gdy Anka spiewa "nikt nie powiedział zostań, więc odeszłam" Takie tam, niektórzy ponoc byli 400 razy...

No i w nocy, oprócz potu i krwi były też łzy do kompletu. Mii tez nie powiedział zostań. Odeszłam i mnie nie zatrzymywał. I nie walczył, bo trudno nazwac walka sms co 2 tygodnie z którego nic nie wynika, bo ja mu owszem odpisuję, miło i niezobowiązująco, ale on już nie...ale mnie nawet taki żałosny kontakt nakręca, i tęsknię i zastanawiam się czy nie zrobiłam czegoś nie tak, co juz jest najgorsza rzeczą do zrobienia...

wtorek, 27 stycznia 2009

ha! trening super sprawa, pewnie jutro nie wstanę z wyra, ale co tam!
Tego mi własnie było potrzeba. Co prawda ruszałam sie jak kaleka, nie uwłaczając nikomu, bo bałam sie o kolanko i niezbyt wygodnie z początku się czułam w stabilizatorze, ale...Nikt sie dziwnie na mnie nie patrzył, z politowaniem, trener przemiły, to nie gburowaty narcyz - Mały, ani odjechany świr jak Miodzio, bardzo, bardzo dobry pomysł...

poniedziałek, 26 stycznia 2009

Chyba znowu sie przeniose, bo ten blog mnie wkurza, napisałam cos i to zniknęło...kuźwa


Że też muszę byc taką beznadziejną beksą-płaksą...Obsesyjnie zastanawiam sie co zrobiłam źle , ze sie rozpadło. Bo patrzyłam sie na niego zbyt prosząco-pytająco, bo byłam zbyt miękka?

Ale tak naprawdę, to najbardziej martw mnie to, ze zupełnie nie umiem pomagac Córce w nauce i że nie mam przyjaciół. No nie mam. Jesli ja nie odzywam sie do kogoś, nikt się do mnie nie odezwie, pierd.olę takie coś...

Tak czy inaczej, na pytanie czemu jest odpoweidź: "bo dywan był ciężki" (fakt, kurewsko ciężki)

Jutro mam iść na p-wszy trening, ciekawe, czy pójdę? Już wiem, że nie ma żadnej babki w tej grupie. No, ale grupa jest początkująca i na razie czysto kondycyjna, rekawice zakłada sie po trzech miesiącach. No, wiec taki aerobik, byle tylko kolanko wytrwało!

niedziela, 25 stycznia 2009

dzis tez jakieś elementy erotyczne, zagiete świeczki, pistolety..a potem wrzeszczałam do K. że ma do mnie wrócić, że dobrze wie, ze powinniśmy być razem i że ma zostawić tę drugą (taką beznadziejna, rozkoszną, pulchną, myszowatą blondynkę)...

a to sie do mnie przyczepiło, świetnie doenergetyzuje:
http://pl.youtube.com/watch?v=OfxvSU0Tp18

sobota, 24 stycznia 2009

dużo mi sie teraz śni, może dlatego, ze nie musze wstawać rano? Erotycznie, inaczej, zawsze jakoś K, albo ktos kto utożsamia sie z K jakoś w to wplątany...Ostatnio moja babacia , ale to był też K, mieszkała naprzeciwko , ja w stary, mieszkaniu, ona w swoim, i przyszła po swoja książkę, a jednocześnie spojrzał/a na mnie tak miękko i powiedział/a "przepraszam cię"...Zawsze jakoś moje myśli powracaja do K i ostatnio nawet knuje jakby mu wysłac jakiś "pomyłkowy" sms z pikantną uwagą...Tylko po kiego?

piątek, 23 stycznia 2009

przynajmniej sporo spaceruję. dzięki Córce, którą odprowadzam i przyprowadzam od koleżanki. Niby nie chce, ale jest zadowolona, wieczorem, gdy wraca nie pozwoliłabym jej zreszta wracac samej. potworek te zyskuje. Dodatkowy spacerek i jakis smakołyk kupiony nna pobliskim bazarku. Ksiązka skończona, doprawdy nie wiem co o niej mysleć. Jako historia miłosna jest niezwykła, aż za bardzo, jako wykłada pewnej filozofii, nie to mnie nie przekonuje. Zbytnio uprazszca i klasyfikuje. Podejście entymologa do owada...Ale czego jeszce oprócz milośći oddanoia męża "zazdroszczę" dawno zmarłej Treyi to wspaniałe wsparcie spłeczne, rodziny i przyjaciól. Byc może sama na to zapracowała. Ale to też i pieniadze pomaga przetrawać i nawet byc dzielną.

czwartek, 22 stycznia 2009

K. przysyła sms z "pozdrowionkami". Serdecznie niecierpie tego sformułowania. Nie wiem czemu, jest i infantylne i brzmi głupio. Ehhh...

Jkoś teraz sporo mnie drażni, chyba czas na załatwienie wszystkich poilnych. moich spraw


Czytam "śmiertelnych - nieśmiertelnych. Drugi juz raz, i teraz, oczywiscie w zgodzie z moim nastrojem Treya mnie po prostu wkurza, rozpieszczona, egocentryczna panienka z bogatego domu. Fakt miała raka, ale miała równiez cudownego, wspierajacego męża, przyjaciól, rodzinę i sporo kasy na te wszystkie terapie normalne i alternatywne: nowy dom, czemu nie, podróz do Bonn, od razu. Nic dziwnego, że była tak wkurzająco dzielna. No jasne, że zazdroszczę. Ale ona nie zyje . ja tak.

wtorek, 20 stycznia 2009

jutro też jest dzień...

.....żeby rozebrać wreszcie choinkę, co nie?

Jakies zniechęcenie
Rano, gdy słońce jest ok, ale po zmroku juz tylko spaać, hmmmm....

Ile jednak energii mi ubyło wraz z K, ciagle coś sie działo, wieczorem przychodził, dzwonił, były plany, obawy, marzenia, urazy, teraz jestem tylko ja ze mną i mnie to nudzi

niedziela, 18 stycznia 2009

musze pisac szybko, bo myslę szybko i zaraz cos zmienie.
Pracuję nad tym, by sie niczym nie dołować, tzn nie myślec o sobie w kategoriach "ty zawsze - ty nigdy"
Nie jest to proste, nie nie bedę brac do siebie i winic sie o to ,ze nie wpłynęły pieniadze na konto. Bo przeciez mogłam wybrać wypłatew gotówce, prawda?
No, nie, to nie moja wina, że jest bałagan, Po prostu zadzwonię, trzeci raz, spytam sie kiedy pieniadze bedą na koncie , miały być 15tego, i powiem, że rezygnuję z opcji przelewu. Wole stracic 2 godziny i mieć gotówke w ręku...
Tak, czy inaczej ja nie zrobiłam nic co by mnie skazało na jakiekolwiek negatywne okreslenia. Ucze sie tego....
Uczę

środa, 14 stycznia 2009

źle mi samej, ale czy w moim zyciu jest miejsce na kogoś? Ile wysiłku potrzeba by byc z kimś, przygotowań, starań, nawet po prostu czasu by sie spotkać...A oprócz tego praca, dom, dziecko, zwierzęta...I jeszcze zostawic czas na sen. Jak w ogóle ludzie robią, że są razem?
może to tylko ta zima, to miasto i ciemność...
A i tak Z. zajmuje zbyt wiele mojej uwagi, to takie niewinne w sumie, ale potencjalnie niebezpieczne, bo nie chce, by powtórzyło sie to, co odczuwałam w związku z Miodziem; obsesja nie jest dobra. Lekka fascynacja tak, ale obsesyjne zafiksowanie w połaczeniu z lekiem, niewiarą w siebie , niesmiałością i zblokowaniem, to zła mieszanina, tego trzeba unikać...Ale jesli przez to łatwiej mi wstawac rano?Kwestia dyscypliny (znowu to słowo) i wyznaczenia granic (sobie)
Mam odswieżony kolor na głowie i dobrze mi z tym.
Broszkę noszę z radością i dumą (skąd sie wzięła?)

wtorek, 13 stycznia 2009

Najbardziej chciałabym miec wiecej dyscypliny, by np. w wolny dzień wstać ranoi poćwiczyć.
I nie fantazjować
nie nakręcać się
robić co trzeba w danym momencie

wczoraj ukradłam broszkę ze sklepu. Całkiem miłe uczucie podszyte poczuciem grzesznośći: mała tajemnica, odreagowanie....Dobrze, ze wiem, że moge to zrobić, ale nie będę więcej próbować

niedziela, 11 stycznia 2009

znowu faza na niepisanie. Czemu? nie wiem,

Oby do ferii. Strasznie mi sie juz nie chce wlaczyć i starać.
Ogarnęło mnie noworoczne przygnębienie, a w zasadzie jakiś taki stan przetrwalnikowy pod hasłem "oby do wiosny"
Smutno mi, że tak wyszło z K, on cos tam kombinuje, np wysyła sms o tym, gdzie biega na nartach, a ostanio przysłał zaproszenie na n-k. Jak byliśmy razem (jesli wogóle byliśmy razem, a nie "spotykaliśmy sie") zaproszenia mi nie wysyłał, a teraz tak???. Ale nic nie napisał, wiec to jakieś takie dziecinne w sumie.
Niby nie problem, ale nie mam ochoty ogladac zmian na jego profilu, itp. Na razie nic nie odpisałam
Sam chyba nie bardzo wie o co mu chodzi.
A ja mam wiele złości do niego o to, jak postąpił (kretactwo, telefon, itp)

Wczoraj o mały włos bym nie pobiła faceta, całkiem rosłego zresztą, najpierw skopawszy mu psa. Pies, mieszanka psa bojowego jest agresywny, szczegolnie, że ludzie ci, grupa facetów ok 25 , którzy wymajmują mieszkanie na parterze nie wychodzi z nim zbyt często. Wczoraj wieczorem, gdy wychodziłam z Kubkiem tamten pies sie na mojego rzucił. Kuba na smyczy. tamten nie. Facet nie reaguje - jak się nie wydre na całe gardło na tego psa" idź sobie, do pana, itp" - posłuchał. A facet zamiast przeprosić ma do mnie pretensje. Powidziałąm mu, ze chce wejść do domu że ma zabrać psa i jeśli ugryźie mojego to go skopię...I bym to zrobiła, apo tem bym pobiła tego typa. Sporo we mnie agresji - trzeba cos tym zrobić.
Dzis znowu pies bez smyczy, inny facet z tego mieszkania nie reaguje gdy pies rzuca się na Kubę. Nie mogę znaleźć gazu, który dostałam od K, kupię jutro gaz i zadzwonię do administracji...

niedziela, 4 stycznia 2009

pozdrowienia z nart w kabatach pozdrów Gosie sorki tel Mamusi mój uległ centralnej awarii w sylwestrowa noc

Taki sms dostałam. bez podpisu, ale rzecz jasna wiedziałam, że od Kibica.

Ta " mamusia " mnie rozwaliła, szczególnie, że zawsze twierdził, że jej nie lubi, jest zdystansowany...

Planowaliśmy wspólne wyprawy na narty. Samej mi sie nie chce, zreszta nart nie mam.
Co i z kim on robił w Sylwestra?

Niby co mnie to obchodzi, ale jednak nie
a propos postanowień:
szafy (zadzwonić w przyszłym tyg)
prawko (pojechać w środę do osrodka)
5 kg min mniej do czerwca (5 cm mniej w talii) zapisac się na astange we wtorki, pójść we wtorek wieczór na trening boksu i porozmawiać z trenerem.
zmywac naczynia przed pójściem spać
rano jakieś lekkie, przyjemne ćwiczenia, z 10 pompek, brzuszki, rozciąganie, drążek, wanna, szafki, skakanka
wychodzic rano z psem przed pracą
codziennie zupa/drugie (min)

sobota, 3 stycznia 2009

.

A to z harrego.Pottera...że naiwne?, dobrze byc naiwnym tak sadzi Czarna Anka:
ta scena, gdy Harry widzi siebie z przeszlości walczącego z dementorami nad brzegiem jeziora i mówi H.ermionie, że za chwile pojawi się jego ojciec, ratownik. A potem orientuje sie,ze to on sam siebie uratował, nie jego ojciec. I nie słucha H.ermiony, gdy ta mówi,ze nikt nie przyjdzie. On wiedział,ze ktos przyjdzie, nie zdawał sobie jedynie sprawy z własnej mocy...

piątek, 2 stycznia 2009

Niepotrzebnie wdałam sie w pyskówkę na sieci.
Takich spraw sie nie wygrywa, przeciez to jasne...
PMS mnie troche usprawiedliwia, no i fakt, ze faktycznie chamskie troche zagranie mnie spotkało, ale z tego nauka, by wycofywac się wcześniej niż nas skąś wyrzucą. Bo nie podobały mi sie pewne sprawy juz dawniej, a trzymało mnie na grupie , to ,ze liczyłam na wsparcie i towarzystwo...
Fajnie było mi amej siebie obserwowac jak rośnie we mnie agresja i chęć mordu;)
w zasadzie nawet poszło mi niezgorzej, popełniłam tylko jeden błąd...

czwartek, 1 stycznia 2009

dbac o siebie i to, co jest moje, oto najwazniejsze noworoczne postanowienie na 2009, byc madrą,życzliwa, dojrzała kobietą z nieprzemijającym wdziękiem dziewczyny...
chciałabym już zaakceptowac to, że Karol odszedł z mojego życia. To, że nie chce byc moim facetem, że nie da mi tego, czego chcę...

cos na Nowy Rok

znalezione na GLu, autorka: Barbara H:

Kobieta stanie się silna, gdy przestanie używać języka ofiary.Każda z nas samodzielnie decyduje o jakości swojego życia, bo tylko od nas zależy osiągnięcie szczęścia i sukcesu życiowego.Dlatego bądź w życiu silna. Bądź jak skała, aby odbijały się od Ciebie trudności i przeciwności losu. Między innymi z tego względu nie posługuj się językiem ofiary.Od razu wyjaśnię, o co chodzi, bo też nie znałam tego pojęcia. Otóż okazuje się, że ofiara – w przeciwieństwie do człowieka sukcesu - używa 5 następujących zwrotów:- muszę,- nie mogę (ale w domyśle: muszę),- chciałabym,- postaram się- spróbujęWyobraź sobie, że w przeciwieństwie do człowieka-ofiary, człowiek silny, człowiek sukcesu, unika jak ognia powyższych sformułowań. Zacznijmy zatem po kolei analizować powyższe słowa.MUSZĘ - istnieje przekonanie, że używasz tego słowa, gdy nie robisz czegoś z własnej woli. Co więcej, znam osoby odnoszące w życiu sukcesy, które twierdzą, że „nic nie musisz”. Po prostu, jeśli cokolwiek robisz, masz mieć do tego przekonanie, że to jest dla Ciebie korzystne. Osobiście nie jestem tak rygorystyczna w używaniu tego słowa i dopuszczam sytuacje, kiedy można je wypowiedzieć, np. gdy sama dajesz sobie imperatyw do wykonania jakiegoś dzieła bądź jakiejś czynności, może nawet trochę niechcianej. NIE MOGĘ - no właśnie: nie mogę, ale muszę, czyli robisz coś wbrew sobie. Nawet jeśli powinnaś zrobić coś innego, bardziej właściwego, to sama przed sobą usprawiedliwiasz się, że nie miałaś innego wyjścia.CHCIAŁABYM - znaczy się nie bardzo mogę, bo…, np. jestem nieudacznikiem. Jednym słowem sama nakręcasz się przeciwko sobie.POSTARAM SIĘ - tylko nie wiem po co, bo i tak nie dam rady. Cały swój wysiłek kierujesz na to, aby wykazać, że coś jest nie do zrobienia i potem z satysfakcją stwierdzasz, że coś jednak nie wyszło – „a nie mówiłam…”SPRÓBUJĘ - a więc zrobisz coś na odczepnego, nie wierząc w pomyślne zakończenie, bo nie jesteś dobrze zmotywowana.Zatem przestań być ofiarą i stań się silna. Zacznij używać świadomie takich słów jak: chcę, zrobię to, lub miej odwagę odmówić: nie chcę. Na rezultaty nie będziesz czekała długo i sama się zdziwisz, że język ofiary nie jest już dla Ciebie taki wygodny.Powodzenia!(Na podstawie artykułu Jerzego Kostkowskiego "Bądź silny" ze strony www.poznajswojetalenty.plBarbara H edytował(a) ten post dnia 11.12.0