poniedziałek, 22 grudnia 2008

.

Kryzys przedswiateczny.
Nikt mnie nie chce, nikt mnie nie kocha, musze sprzatać i do tego nie kupiłam tej cudnej spineczki, bo szkoda mi było 30 zł, tylko taka za 10, która nie pasuje...Takie tam żałosne żale...
Choinka nabyta, sama przyniosłam ale myslę z nieprzyjenością o ubieraniu, a na myśl o rozbieraniu robi mi sie po prostu niedobrze...
Najchetnije przespałabym te całe swieta z głowa pod kołdrą, okazjonalnie siegajac po waniliowe ptasie_mleczko...
Sylwester oczywiście na biąłej sali, ale wcale mnie to nie rusza, i tak nie mam ochoty na zabawe. Troche żal mi Córci, bo ona w zeszłym roku dobrze bawiła sie patrzac na szczeniackie wygłupy K, typu fajerwerki zamkniete w szklanej butelce - ciekawe co sie zaraz stanie... kiedy to było, nic juz nie pamietam...

1 komentarz:

nika pisze...

Będzie w końcu dobrze,musi być ( ?!).
Pozdrawiam.
Nieposprzątana jeszcze wciąż me.