sobota, 13 grudnia 2008

................................

Teraz właściwie dopiero powoli zaczynam rozumieć, że to nie jest tak,ze K mnie kocha (nad zycie, rzecz jasna) i to tylko kwestia czasu by to zrozumiał i wtedy przybiegł do mnie z kwiatami i wyznaniami miłości. Koń jest taki jaki jest. Gdyby ze mna chciał byc, to by sie starał i przynosił te kwiaty, dzwonił, chciał sie spotykać, nagabywał wręcz telefonami i smsami, nie mógłby sie doczekać aby mnie zobaczyć, dotknąć. Chciałby ze mną rozmawiać, pomagać mi, jeździc na rowerze, chodzic po zakupy, aranżowałby spotkania nasze we czwórkę . No i z pewnością nie mógły sie nasycić seksem ze mną. Tak jak to było z początku.
Skoro to już miesiąc minął od rozstania a on nie chwyta okazji do powrotu, kontaktu poprzez Nk, który sam zainicjował, z pewnością nie jestem dla niego specjalnie ważna. I tyle tego.
Co jest przykre, ale im szybciej ten fakt, bo to fakt życia taki sam jak to, ze musze farbowac włosy i waze zbyt duzo - jeszcze jeden niezbyt mile widziany, ale fakt. Niektorzy choruja, inni traca zycie, prace, - zycie to jedna wielka utrata, jest nawet taka ksiązka: "Wszystko, co musimy utracić" a tracimy, właśnie stopniowo wszystko, zyskujac w zamian coś innego.

Długawa rozmowa z exem w trakcie której jak zwykle robiłam za psychoterapeutkę, ale tym razem celowo nie kończyłam rozmowy zbyt szybko, dając mu miejsce do tego gadania. A co najlepsze, w końcu powedziałam mu, że nigdy nie znajdywałam miejsca na swoje problemy, bo to jego sprawy były najwazniejsze. cały czas się zastanawia "co by było gdybyśmy się nie rozstali" czuję w tym jakąs podpuchę, to nie jest temat na który chce rozmawiać. Ludzie do siebie wracaja, ale dlatego, że treaz chcą, nie dlatego, że żałują, ze kiedyś sie rozstali. To dobry człowiek, przystojny nawet, ale...to marudzenie, przyklejanie się i uporczywe domaganie się , czego? pociechy jest trudne do zniesienia. Zreszta sama tak mam, ale w stosunku do innych ludzi.

Zyje tylko myslą o długiej przerwie swiątecznej, jeszcze tylko ten tydzien, sprzatanie, jakieś tam przygotowania i nic nie robię, czytam, spie do płudnia, w zależności od pogody, rower, łyżwy, spacery.
NIE MYŚLĘ. tego mnie nauczył Kibol - czsem dobrze jest nie mysleć, po prostu robić co trzeba i co sie chce...

1 komentarz:

pois-verts pisze...

Teraz to próba. Hmm, napisałam kometarz i... nie pamiętałam hasła.