sobota, 29 listopada 2008

.

Szkoła jak zwykle, ale te wałki tłuszczu na brzuchu musza iśc precz.
Skoro i tak jestem nieszczęśliwa i nic mnie nie cieszy, to ćwiczenia tez mi nie zaszkodzą ( a może pomogą)
Nosze na ręku gumke recepturkę, gdy tylko nachodzą mnie myśli o K (ach gdyby mnie kochała? No i co ja zrobiłam źle, może by tak zadzwonić) pstrykam nią lekko bolesnie w nadgarstek - to sie nazywa po angielsku aversive therapy (terapia odzwyczajajaca ) zwykły model pawłowski. nieprzyjemny bodzieć, odpowiednia reakcja

Mam natomiast spore waty co do kontunuowania innej terapii - bo mnie po prostu na nią nie stac, a raczej nie mam az takiej wiary w skuteczność, by tyle płacić. Ale jeszcze do końca roku pochodzę.

Brak komentarzy: