wtorek, 13 października 2009

śniły mi się sandały, czarne chybotliwe nieco, na obcasie. Moja mama przymierzała buty u sąsiadki, ta sprzedawała swoje używane (jak zwykle, ta sąsiadka miała na imię Bogusia)
Same kobiety w tym śnie.
potem jeszcze chciałam iść do toalety, sikać mi się bardzo chciało,przed nią siedziała kobieta, blond włosy , myszowate, proste do ramion. Spytała się co to? stała tam kwarcówka, więc jej mówię, ale ona wskazuje na dwa małe lusterka i pyta się co to znaczy, to co tam jest napisane. A było, po angielsku przeszłość i przyszłość. wiec ja mówię, to chyba coś do wróżenia, śmieszne. I pytam się ja czy mogę wejść, bo już trudno mi wytrzymać. weszłam i się obudziłam...

Mam taką wizję, że za jakieś 10 lat, ja nadal jestem w klubie, najstarsza pewnie, Młodziak już nie taki młodziutki, A Starszy coraz starszy opowiada o swoich wnukach, które właśnie zaczynają trenować...
I nie wiem co w związku z tym czuję, chyba jedynie smutek przemijania.
Ale udaje Mu się mnie rozbawić, nieświadomie, gdy opowiada o Swoim Ulubionym anty-stylu, już sam zwrot Antystyl sprawił, że zaczęłam chichotać jak nastolatka, oj, zaczyna...Antystyl...staja w jednej linii, itp...wiem, co będzie dalej...
ale potem powiedział, cos czego wcześniej nie dodawał " ale to jest tylko moja opinia." Brawo. Uczymy się?

Brak komentarzy: