nie podpisałam, wiadomo czego. Odkładanie na później właśnie tym się kończy, prawda?
Pieniądze od Starszej Młodzieży tez dostałam o dzień później niż cała reszta. ale już są na koncie.
Ka wyjechał w góry.
Z cała pewnością jest miedzy nami inaczej. Z mojej strony, bo zdają sobie sprawę jak bardzo mi było źle bez niego jest dużo więcej. Z jego?
I już nie chodzi mi po głowie ani Miodzio, ani Mały, było, fascynacja minęła.
Żeby nie było, że już wpadłam jak ta "śliwka w kompot", w sobotę idę na spotkanie z Sympatologii. Z wymiany maili wynika, ze typ podobny do eksa, pedantyczno-ostrozny i znerwicowany, ale porozmawiać mogę.
Poprzednia randka, umówiłam się bardziej z desperacji, ze Ka zapomniał o naszym spotkaniu i byłam gotowa na wszystko, ale nie, wcale nie jak się okazał. Facet ciekawy, doświadczenie jako treser tygrysów bardzo mu się przydaje w obecnej pracy jako nauczyciel w technikum. wcale mnie to nie dziwi. Gdyby sytuacja była inna, nie było Ka, a J nie naciskałby tak na seks kto wie. Ale jego dotyk, objecie czy pogładzenie po ręku był miły i nic. Pojeździliśmy na rowerze, ja jadąc na spotkanie , oczywiście , trafiłam na jakieś wykopki i również oczywiście nie mogłam do niego zadzwonić, bo mi się skończyła karta. Ale było miło. Poczekał. Barek "pod rurą rządzi"
Dwa dni później pojechałam tam z Ka i było zupełnie , ale to zupełnie inaczej. Kiedyś te jego nieśmiałe, niedokończone jakby pocałunki i muśnięcia drażniły mnie raczej i tęskniłam za zwierzęcą namiętnością,teraz bardzo mnie to podnieca i porusza.
Podoba mi się ten jego na początku skrywany rys osobowości - ta jego część, która jest ostrożna, kontrolująca, obserwująca
czwartek, 30 kwietnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
szczęścia...,szczęścia...,szczęścia Kochana...
Prześlij komentarz